czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 3



Pierwszy dzień szkoły! Czwórka przyjaciół zmierzała do lochów na ich pierwszą lekcję, a były to Eliksiry z Slughornem. Weszli szybko do sali i zajęli miejsca w pierwszej ławce. Co jak co, ale oni zamierzali się czegoś nauczyć. Pierwszoroczniacy z Gryffindoru prychnęłi na nich.

-Dlaczego oni się tak na nas gapią, jakbyśmy zabili ich matki? -spytała cicho Nikora Priscilli.

Priscilla wychowywała sie w magicznej rodzinie. Zatem słyszała wiele rzeczy na temat Hogwartu.

-Gryffindor nie lubi Slytherinu ze wzajemnością.

-Ale to jest głupie! No bo...jak tak można...

-Normalnie...jesteśmy od nich lepsi! Bądźmy szczerzy!

Wtedy do sali wszedł Slughorn. Uśmiechał się do nich zadowolony.

-Witajcie pierwszoroczniacy! To wasza pierwsza lekcja więc mam nadzieje, że doskonale się będziemy dogadywać!


Po kilku lekcjach Nikora uśmiechała się wesoła. Nie wiedziała, że będzie tutaj tak fantastycznie! Była wręcz w siódmym niebie! Szkoda tylko, że inni patrzyli się na nich jak na demony. Postanowiła, że nie będzie typowym Ślizgonem! Będzie miła dla dla wszystkich! Przynajmniej sie postara.

-Co teraz mamy? -spytała Irria.

-Zdaje się, że teraz moja droga kuzynko mamy obiad. -uśmiechnął się Xamille.

-No to chodźmy! -oznajmiła Priscilla.

-Idźcie! Ja musze iśc do łazienki!

Nikora odeszła od nich. W rzeczywistości zapomniała czegoś z sali. Wracała więc powoli korytarzem do sali. gdzie uczyła profesor McGonagall. Akurat. gdy podeszłą do drzwi było słychać uniesiony głos pani profesor. Powoli zapukała i weszła do klasy.

-Przepraszam...ja..ym zapomniałam książki. -powiedziała cicho.

-Ah panienka Rosier! Proszę bardzo!

Dziewczyna nieśmiało podeszła do ławki gdzie siedziała kilka minut wcześniej i wzięła swój dziennik. Lubiła w nim zapisywać swoje myśli. Wtedy zauważyła, że przy biurku stoi Remus i przygląda się jej.

-Zrozumiałeś Remusie? -powiedziała profesor.

-Tak...

-Dobrze możesz iść na obiad.

Nikora wyszła szybko z sali i wtedy ją dogonił. Wziął większość jej książek i uśmiechnął się do niej promiennie.

-Mówiłem Ci, że jesteś zbyt delikatna by nosić takie ciężary.

-Ym ja...-spojrzała sie na niego i zrobiła się czerwona na twarzy- dzięki ale dam sama radę.

-Oj spokojnie pomogę ci!

-Ale no...daj to!

-Wybacz jestem dżentelmenem i nie będę patrzył jak dama jest w opałach.

-Nie jestem w opałach!

-A książki to co?

-Eh...w sumie to...ty też wyznajesz to, że..

-...że?

Spuściła głowę na dół i zrobiła się znowu czerwona.

-Nic nic.

Remus spojrzał sie na nią oczekujaco. Widząc, ze jednak nic nie powie objął ją swoim ramieniem.

-No śmiało mów...

-Też sądzisz, że Ślizgoni zawsze muszą być podli?

-Tak zazwyczaj są...dalej mnie zastanawia czemu taka pięknna dziewczyn robi u nich, a nie u nas.

-Kwestia...wyboru.

Tak weszli do Wielkiej Sali. Remus trzymał jej książki i obejmował ją, a ona cała zarumieniona patrzyła się na niego z lekkim uśmiechem. Gdy rozejrzała sie po sali zobaczyła Severusa. Gdyby jego spojrzenie mogłoby zabijać, Remus już byłby dawno martwy.


Xamille siedział grzecznie obok Irri jedząc jakąś pieczeń. W sumie nie obchodziło go to zbytnio. Uczył się zafascynowany eliksirów. Stwierdził, że to bardzo ciekawa dziedzina i bardzo go interesuje.

-Zjedz wreszcie coś porządnie, a nie czytasz książkę. -odparł Regulus Black.

-Właśnie, nasz kuzyn ma rację. -poparła go Irria.

-Oj co wy chcecie! Wiecie jakie to jest fascynujące!

Uśmiechnął sie jak zwariowany do nich i czytał dalej książkę. Nie wiedzieli co to znaczy dobra i porzadna książka! Pff co za nieuki! No chociaż z Irrią można było czasem pogadać o książkach, ale nie o nauce.

-W sumie to co tak długo robi Nikora w tej łazience? -spytała Priscilla jedząc swoja porcję.

-Hej widzieliście gdzieś Nikorę?

Severus usiadł obok Priscilli i zerknął raz na nią raz na jej przyjaciół. Było wiać gołym okiem jak dziewczyna się rumieni.

-W sumie to nie wiem Severusie...

-Eh...-westchnął chłopak- a kiedy widzieliście ją ostatni raz?

-Poszła do łazienki, ale się nie stresuj. -położyła rękę na jego ramieniu i uśmiechnęła się szeroko.

-Boże...jakie podrywy. -powiedział znudzony Xamille- Lepsze teksty i gesty są w książkach pff!

-Oj no weź! -krzyknęła Priscilla- Xamille gadasz bzudury! Prawda Seviś?

-Och Seviś! Och och!-zaśmiał sie Xamille.

-Sevi powiedz coś jemu!

Ale Severus był zajęty. Ciskał akurat śmiercionośnymi piorunami w stronę Lupina. Wstał szybko i w jednej chwili stał przed ,,parką''. Nikora spojrzała się na niego zdziwiona, a Remus nawet go nie zauważył.


-...więc jakbyś chciała mógłbym ci pomóc-mówił uradowany. -Ona idzie ze mną! Severus wyrwał ją z objęć chłopaka i zaciągnął do ich stolika. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje i czemu jej brat stał się nagle taki agresywny. Czyżby zrobiła coś złego? -Siadaj! Grzecznie usiadła między Severusem i Priscillą. Chłopak nałożył jej sporą porcję ziemniaków i pieczonego kurczaka. -Nie zjem tyle..-powiedziała cicho. -Własnie -odparł Xamille- gdzieś ty była kobieto? -Byłam po mój dziennik... -O właśnie - podszedł do nich Remus uśmiechając się wesoło- Proszę twoje książki. Wręczył w jej dłonie książki i uśmiechnął się promiennie. (woah...chyba promuje pastę do zębów ). -Pamiętaj musisz oszczędzać swoje śliczne rączki. -schylił się i cmoknął ją w policzek. Dla Severusa to było za dużo i popchnął Lupina wprost na stół Gryffindoru. -Severus! Spokojnie! Jest już dobrze.... Nikora pogłaskała go po plecach uspokajająco. Wiedziała, że lubi jak go tam dotyka. Czuła się wtedy jakby zajmowała się wystraszonym zwierzątkiem, co w pewnym sensie było prawdą. 
-Źle się czuje...chyba muszę iść do pani Pomfrey.
- Pójdę z tobą -oparł jej brat.
- Spokojnie...pójdę z Xamillem,prawda? 
- Co? A tak tak.... Wstała powoli razem z przyjacielem biorąc swoje książki. Jakoś nie czuła głodu tylko jakąś odrazę. Nie mogła patrzyć na jedzenie bo zbierało się jej już na wymioty. Zanim wyszła schyliła się do Priscilli. -Zajmij się nim...tylko bez wygłupów! 
-Oczywiście! -Wyszli powoli z Wielkiej sali i skierowali się do skrzydła szpitalnego.


Okazało się, że było to lekkie zatrucie. Po godzinie Nikora z Xamillem chodzili po Hogwarcie, gdyż skończyły się lekcje. 
-Fajnie jest tutaj! 
-Yhym-odparł Xamille czytając jakąś książkę. 
-Och Xamille! Ogarnij się! Czas wreszcie skończyć takie rzeczy! 
-Ale to jest takie fascynujące! 
-EJ spójrz! Jak tu fajnie! Jest jeziorko! I drzewko do siedzenia! 
-Fascynujące... -Nikora wkurzona wzięła książkę kolegi i zaczęła a nią biegać. 
-No oddawaj to!-krzyczał ślizgon. 
-Nie oddam ci bo...- Wtedy dziewczyna poślizgnęła się w błocie i wpadła do jeziora. Było strasznie głęboko, a sama nie potrafiła pływać. Zaczęła krzyczeć o pomoc, czuła jak w jej płuca wchodzi woda, która brała ją na same dno. 
-Xamille! -Ja nie umiem pływać! Boże co mam robić! 
-Ja się tym zajmę! Jakiś chłopak, zapewne z Gryffindoru wskoczył do wody. Złapał szybko już nieprzytomną dziewczynę i próbował ją wyciągnąć. 
-Złap ją za ręce. -krzyknął do Xamilla
 -Ale ja... 
-No łap! Xamille opanował strach i złapał Nikorę za ręce po czym pociągnął do siebie. Udało mu się zaciągnąć ją na dość dużą odległość od jeziora. Gryfon podskoczył do nieprzytomnej. 
-Idź wezwij pomoc!

-N-no dobra!

Zerwał się i szybko pobiegł w stronę szkoły. Wiedział, że życie jego przyjaciółki jest w jęgo rękach więc starał się jak najszybciej dopiec do szkoły. W tym samym czasie Gryfon ratował nieprzytomną dziewczynę. Potrafił pierwszą pomoc więc po chwili zaczął ją ratować sposobem usta-usta.

Po powtórzeniu czynności czekał chwilę czy nie wrócił jej oddech, chciał się znowu schylić gdy poczuł piekący ból na jego policzku.

-Xamille debilu! Zabije cię! Jeszcze raz mnie pocałujesz to normalnie...

-Nie jestem Xamille...

Powoli otworzyła oczy i zerknęła na swojego wybawiciela. Skądś go znała ale nie wiedziała skąd,

-To kim ty...

-Jestem Syriusz Black...a ty zapewne jesteś pierwszoroczniakiem?

-Yhym...

-Syriusz! O tutaj jesteś!-krzyknął jakiś chłopak w okularach.

Podszedł ze swoimi kolegami do nich. Przypomniało się jej że ich znała, widziała ich w sklepie z podręcznikami magicznymi. Jeden z nich był mały, gruby i na dodatek miał straszne pryszcze na twarzy, a drugi był...Remus.

-Co cię wzięło, że tak nagle pobiegłeś zostawiajac nas samych?

-Nikora...-powiedział cicho Lupin- co ty tutaj...

-Topiła się...

Remus podskoczył do niej. Zauważył, że sie trzęsła więc ściągnął swoją szatę i podał dziewczynie okrywając nią tym.

-Co ty robiłaś! Jesteś cała mokra! Chodź..musisz szybko iść do szkoły bo się przeziębisz.

-Ale...

-Nie ma żadnego ale! Idziemy!

-Widzę, że zdążyłem na czas.

Przed nimi stał Horacy Slughorn zerkając na nich z niepokojem.

4 komentarze:

  1. Rozdział świetny :D Nie mogę z tych ich rozmów xD, a biedny Syriusz nie doc ze pomógł dziewczynie to jeszcze w twarz dostał i weź tu uratuj komus życie, taka wdzięczność pff.
    Ej nie jest ze mnie taki nieuk xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta...poczekaj aż huncwoci będą mówić tak jak nasi chlopcy...wtedy to będzie okropne xD no...ale ona myslala ze to Xamille! Co ją winisz!

      Usuń
    2. Juz się doczekać nie mogę xD No to biednego Xamilla bić? Nieładnie xD

      Usuń