sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 4

                                                                                                                   5 lat później
 Tydzień przed pierwszym września wszyscy uczniowie Hogwartu chodzili po  Ulicy Pokątnej robiąc ,,zwyczajne'' jak dla nich zakupy. Dwóch chłopców w  wieku szesnastu lat weszli do  Madame Malkin. Musieli zakupic nowe mundurki szkolne.
-Dzień dobry-odparł brunet.
-Och witam witam!-odpowiedziała kobieta- poczekajcie! Zaraz ktoś do was podejdzie!
 Oboje podeszli w głąb sklepu oglądając różne materiały.
-Myślisz, że ten rok będzie fajny Remusie?-spytał czarnowłosy chłopak.
-Jasne Syriuszu...będzie Turniej Trójmagiczny! Zamierzam wziąść w nim udział
-Haha ja też! Wieczna chwała i dziewczyny! O tak!
-Życzę powodzenia, ponieważ to ja będę reprezentantką Hogwartu-powiedział kobiecy głos.
 Zza regału wyszedła dziewczyna o kruczoczarnych włosach związanych w długą kitę. Była ubrana w krótką sukienkę przed kolana lekko rozkloszowaną z gorsetem. Na rękach miała długie siatkowane rękawiczki. Na nogach miała rajstopy w czaszki i duże czarne buty.
 Remus i Syriusz patrzyli się na nią jak na jakieś bóstwo. Nigdy nie widzieli takiej dziewczyny no chociaż... Zerknęli na jej twarz. Była blada i miała kuszące czerwone usta, jej oczy były pomalowane na czarno.  Lupin patrzył się w nie i zrozumiał, ze są czerwone a tylko jedna osoba jaką znał miała czerwone oczy.
-Nikora...-powiedział cicho.
-A któżby inny?
 Uśmiechnęła się do nich w dosyć dziwny sposób.
-Czekaj....zaraz kto?-zapytał Syriusz.
-Uratowałeś mnie ciołku przed utopieniem pięć lat temu.
-Aaaaa to ty byłaś tą małą ze Slytherinu? Dzięki tobie dostaliśmy punkty dla naszego domu za uratowanie życia innemu uczniowi-wyszczerzył się wrednie.
-Taaa ale i tak my zdobyliśmy puchar domu więc nie powinieneś sie tak cieszyć.
-Zamierzasz brać udział w Turnieju Trójmagicznym?-spytał Remus.
-Oczywiście, że tak. Nikt nie jest taki dobry by reprezentować Hogwart, a ja jestem wprost idealna do tego.
-Och jakaś ty skromna! No tak należysz do Slytherinu-warknął Syriusz.
-I co w związku z tym? Zazdrościsz mi?
-Nie mam czego!
-Dobra Syriusz!-powiedział Remus odciągając go od dziewczyny- zmieniłaś się...
Nikora wzruszyła ramionami i zaczął brać materiały z półki.
-Każdy się zmienia-odparła- Każdy.
-Wyglądasz na taką bardziej...przygnębioną.
-Życie to nie jest tylko zabawa, ale wy huncwoci oczywiście o tym nie wiecie.
-No nie tego juz za wiele!
 Syriusz podszedł szybko do niej, wkurzony nie wiedział co zrobić więc złapał ją mocno za nadgarstek.
-Skrzywdzisz niewinną dziewczynę?-odparła spokojnie.
 Chłopak usłyszał za sobą ciche klaskanie i czyjiś śmiech. Znał go. To był jego brat Regulus
-Brawo bracie, rzucasz się na moją ukochaną?
-Debile!
 Wyrwała się z uścisku chłopaka. Znudzona patrzyła się na nich.
-Którego pierwszego mam zmierzyć?
-Słucham?-powiedział Regulus.
-No to co słyszycie...chcecie nowe szaty czy nie?
-A bo zrozumiałem coś innego-chłopak zarumienił się lekko.
-Zboczeniec-uśmiechnął sie wrednei Syriusz na co Remus tylko parsknął śmiechem.
-Dobra ja chcę pierwszy-powiedział Lupin i wtedy Nikora zaczęła brać z niego wymiary.
-Regulus-powiedziała skupiając sie na swojej pracy- widziałeś może Irrię, Xamilla i Priscillę?
-Och nasza droga koleżaneczka nie wie gdzie są jej Żmije?
-Syriusz zamknij się!-powiedział Ślizgon- ona się pyta mnie a nie ciebie!
-Och jakiś ty zakochany w niej! Będziemy rodziną!
-Nawet o tym nie myśl-powiedziała cicho-nie zamierzam widzieć twojej gęby na rodzinnych obiadkach.
-No już spokojnie-odparł Remus-pójdziemy później na lody?
-Jasne dlaczego by nie!

 W tym samym czasie Priscilla chodziła za Severusem. Musiała wymyśleć jakiś przebiegły plan by on wreszcie ją zobaczył, a może tak...walnąć go ,,przypadkowo'' z patelni? Powie, że to przypadkowo. Próbowała już wszystkiego! Nic się nie udało! Może on lubił takie dziewczyny,które trudno jest poderwać? Pewnie o to chodzi!
-A ty co się tak skradasz?-zapytał Xamille.
-Co mnie straszysz! Nie ładnie tak!
 Kopnęła go w nogę mocno. Zgubiła Sevrusa i musiała się na kimś wyżyć!
-No ej spokojnie! Wszedł do ksiegarni. Ty też tam leć bo ci ucieknie!
-No wiesz co! Jesteś okropny!
-Ej widzisz to?!
 Wskazał palcem na Irrię. Uśmiechała się od ucha do ucha trzymając za rękę Arnolda. Wszyscy podejrzewali już rok temu, że są parą, a oni temu zaprzeczali! A teraz doskonale widać jak patrzą na siebie, tacy zakochani.
-No nie!-fuknęła Priscilla- a mi trudno poderwać Severusa! Normalnie foch!
-Wiesz z naszej paczki to tylko my nie mamy pary...
-A Nikora to co?
-Rzekomo ma romans z Remusem ale tego to nie jestem pewien...
 Wtedy od krawcowej wyszedł Remus i Nikora. Śmiali się z czegoś i o boże! Złapali się za ręcę!
-Ej! Jakim cudem one mają chłopaków! Przecież spotykamy się codziennie!
-Eee a bo ja wiem?-powiedział Xamille- podejdźmy do nich.
-O tak!
 Podeszli szybko do nich. Priscilla potrząsnęła swoją przyjaciółką.
-Czy ty chodzisz z huncwotem?!
-Oczywiście!-odparł Remus.
-Nie...
-Ej ale jak to nie!-powiedział zerkajac na Nikorę.
-Nie chodzę z tobą...skąd w ogóle taki pomysł co?
-To gdzie idziecie RAZEM?-zapytał Xamille.
-Na lody! Idziecie z nami?

 Był wieczór więc każdy szedł do swoich domów. Remus był taki miły, że postanowił odprowadzić Nikorę do domu.
-Wyładniałaś..znaczy sie zawsze byłaś piękna ale no...
-Wiem o co ci chodzi, dzięki.
-Ym..-zarumieniony spojrzał sie na nią- uważaj na Syriusza.
-Dlaczego niby? Jestem dla niego jak powietrze i się ciesze z tego.
-Ale on...chyba zauważył, że ty no...
-Eh wykrztuś to  z siebie.
 Remus zrobił sie cały czerwony na twarzy. Przy Nikorze zawsze czuł sie jak głupek mimo tego, że był bardzo inteligentny. Pamiętał jak ona zaczęła sie robić sie śmielsza. Juz rok temu gdy była w czwartej klasie było głośno o jej wyczynach. Cicha woda brzegi rwie jak to się mówi. Ona i jej paczka byli niesamowici, chwaleni przez nauczycieli, dyrektora i uczniów. Niestety Huncwoci za nią nie przepadali oprócz niego.
-Wiesz...on lubi ladne dziewczyny, a ty dorosłaś....trudno mi to wytłumaczyć.
-Chodzi ci o to, że on chce mnie wykorzystać ponieważ nie jestem już dzieckiem. Urosłam, wyglądam jak kobieta, a nie mała dziewczynka.
-Dokładnie...
-Hah rozumiem, nie martw się nie łatwo mnie poderwać.
-Ym właśnie o to sie martwie...
-Nie martw się.
Pocałowała go w polik i uśmiechnęła tajemniczo.
-Do zobaczenia w szkole.
-Aż tak póżno?!
-No to na peronie-powiedziała i zniknęła gdzieś  w zaułku.
 Wchodząc do domu usłyszała krzyki. Tak było zawsze. Tata się upił, a matka cierpiała przez to. Dobrze, że Nikora miała Severusa, a on miał nią. Byli dla siebie wsparciem gdyż rodzice nie mogli no bo jak?
  Dziewczyna przeszła kołu salonu. Przystanęła widząc oja bijącego matkę. Nienawidziła tego widoku! Po prostu nie cierpiała! Nigdy nie mogła pomóc jakoś matce.
-Ty dziwko!-krzyczał jej ojciec- No nieźle! Spłodził ją i miałem ją wyżywić! A teraz sobie od tak przyjedzie! No nieźle! Jesteś nic nie znaczącą dziwką Eileen! I że cie chciałem!
  Nie mogła wytrzymać! Musiała podejść do nich.
-Ojcze zostaw matkę! Ona nic nie zrobiła! Jest tobie wierna! Przecież o tym wiesz!
  Spojrzał się na nią wściekle. Rzucił matkę na ścianę, a ta krwawiła na całej twarzy. Co on z nią zrobił?!
-TY! Jesteś też dziwką! Tak samo jak matka!
-Ale o czym ty mówisz...
-To co słyszysz! Matka dała dupy i zrobiął ciebie! Nie jestem ojcem dziwki!
-Tato!-Severus szybko przybiegł do salonu-upiłeś sie! Wydaje ci się!
-Wydaje mi sie?!-ryknął groźnie- ona właśnie mi powiedziała! Powiedziała, że jesteś córką jakiegoś Rosiera!
-Ojcze...
-Precz mi z oczu!
 Przywalił Severusowi tak mocno z pięści że chłopak walnął w ścianę i cały krwawił. Matka tylko leżała i cicho płakała. Zawsze była słaba ale że aż tak...
-Na kolana suko!
-Co prosze?
-To co słyszysz! A jak nie..!
 Wtedy przywalił też dziewczynie. Poczuła ostry ból pod okiem. Złapała się w to miejsce. Ojciec nigdy jej nie uderzył nigdy...
-Nie!
 Chłopak wstał i rzucił sie na ojca. Niestety nie miał żadnych szans. Ojciec go powalił na ziemie i zaczął mocno kopać. W nosie miał że to jego syn. W nosie miał jak chłopak krzyczał by przestał. Nikora wystraszona wyciągnęła różdżkę. Nie wiedziała że kiedyś wypowie to zaklęcie.
-Crucio!
 Mężczyzna przewrócił się szybko na podłogę i krzyczał z bólu. Gdy pierwsza fala bólu minęła podszedł do niej bardzo wkurzony.
-Ty zdzirowata wiedźmo! Sprzedam ciebie!
-Nie!
Uciekła szybko do kuchni, a on złapał ją w pasie i cisnął na stół który się połamał pod wpływem zderzenia. Dziewczyna wydzuła pod rękami nóż i dźgnęła ojca w nogę. Ten zaczął wykrzykiwać różne przekleństwa i kulejąc wszedł do salonu. Ona kucała koło fotelu rozglądając się gorączkowo gdzie zostawiła różdżkę.
-Zabije cię suko!
 Zamachnął sie i wtedy trafił nożem w ciało...ciało swojej żony. Patrzyła się przerażona na niego,a on był zdziwiony. Właśnie zabił swoją własną żonę. Ta osunęła się na podłogę już martwa.
-Widzisz co zrobiłaś dziwko! Zginiesz w męczarniach!
-Avada kedavra!
 Ciało mężczyzny się zaświeciło i runęła na zwłoki swojej żony. Dziewczynka patrzyła się wystraszona. Nie wiedziała co się stało. Jak sie stało?! Czyżby Severus także użył zakazanego zaklęcia?
-Już lepiej moja droga?
 Przed nią stał mężczyzna w czarnym płaszczu. Opierał się na jakiejś lasce z motywem węża. Widać było ,że osoba ta nie jest stara, nosi tą laskę tylko by poprawić swój wizerunek. Uśmiech miał wredny. Jakby został zrzucony z nieba gdyż  wyglądał jak anioł śmierci. Miał złociste włosy, jasną cerę, czerwone usta i oczy czerwono brązowe.
-Jestem Eric Rosier, a ty zapewne Nikora?
-Yhym.
-Chodź moja droga.
Podał jej rękę, a ona oczywiście z niej skorzystała. Mężczyzna obejrzał ją od stóp do głowy i uśmiechnął w dziwny sposób.
-Z racji tego, ze twoja matka nie żyje jestem twoją jedyną rodziną i opiekunem. Dlatego więc zabieram cię do siebie moja córko.
-Ale...
-Mamo! Mamo!
 Wtedy zauważyli zrozpaczonego Severusa. Tulił do siebie ciało matki, nie wierzył co się stało.
-Rzuciłeś zaklęcie niewybaczalne!-krzyknęła Nikora.
-Tak...ale się mówi jaki ojciec taka córka...wiem że użyłaś Cruciatusa. Będę mieć małe problemy w Ministerstwie ale dzięki dobrej sumce zamkną się. Chodź idziemy!
-Ale Severus...moje rzeczy..
-Och zostaw go!-machnął ręką- pójdzie do domu dziecka to nie takie straszne, chociaż nikt nie będzie chciał szesnastolatka, za stary jest.
-Nie! Nie wybieram sie nigdzie bez mojego brata! Równie dobrze, możesz nas zostawić!
-Eh-westchnął stając w hallu, widać było, że ta cała sytuacja go męczy- dobra...bierz go, a wasze rzeczy zabiorą moi słudzy.
 Nikora podeszłą powoli do Severusa. Przytuliła go mocno. Nie mogła okazać słabości. Wiedziała, ze musi teraz wspierać brata, musi być dla niego oparciem.
-Chodź...Severusie.
Chłopak nic nie mówiąc wstał i spojrzał ostatni raz na matkę i wtedy wyszedł razem z siostrą na ulicę. Tam stał już duży czarny samochów, a w środku czekał pan Rosier. Wsiedli powoli do pojazdu, Severus siedział przygnębiony, Nikora zerkała na Rosiera,a on na nią.
-Masz tylko jej kolor włosów-odparł- widać, że z resztą jesteś podobna do mnie.
-Skąd ten pomysł...
-Słyszałem o twoich wyczynach, jesteś dosyć ciekawą osobą. Nigdy nie miałem tak utalentowanego dziecka!
-To sie ciesze-mruknęła-a gdzie jedziemy?
-Do mojej posiadłości! Spodoba się ci...znaczy wam.
-Dlaczego dopiero teraz?
-Co proszę?
-Dlaczego teraz przypomniałes sobie o mnie?
 Nie odpowiedział. Wiedziała dosknale o co chodziło. Jego dzieci były nieudacznikami. Znała ich bo chodzili do Slytherinu i byli nieudolni dlatego więc Rosier przyjechał po nią, ponieważ dzięki niej zdobywają puchar domu, wygrywają w quditcha i kto wie...może wygra turniej trójmagiczny?
 

2 komentarze:

  1. Na początku było zabawnie, ale potem już mniej... Rozdział ogólnie smutny ale bardzo dobry :-) Nie lubię ojca Nikory sk@#$%syn jeden, teraz się obudził ze ma córkę. Ciekawi mnie jak będą się układać relacje miedzy nimi w domu Rosiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to mialo byc takie...eh powiem ci ze ich relacje będą ciężkie xD gdyż oboje mają okropny charakter

      Usuń