poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 5

 Wszyscy siedzieli w Wielkiej Sali. Dyrektor Dumbledore ogłaszał właśnie wszystkim uczniom wesołą nowinę.
-W tym roku odbędzie się Turniej Trójmagiczny! Chciałbym wam zatem przedstawić uczniów z szkoły magicznej Beauxbatons!
 Do Wielkiej Sali weszli uczniowie i uczennice ubrani w aksamitne niebieskie mundurki szkoły Beauxbatons. Dziewczęta szły jak motyle, prawie nie dotykając ziemi i uśmiechały zalotnie do wszystkich. Natomiast chłopcy szli pewnie siebie lecz ich delikatne twarze nie pasowały do ich stylu chodu.  Za nimi weszła dosyć wysoka kobieta, dyrektora Beauxbatons Madame Maxime.  Reszta jej uczniów zdążyła rozesłać po całej sali tysiące kolorowych motyli.
-Eh założę, się, że nie dadzą rady-powiedziała Nikora.
-Tak myślisz?-spytała Irria patrząc sie zafascynowana na motyle.
-Mówię ci, nie mają szans są zbyt łagodne...chłopcy z resztą też! Ty ich widzisz! Przypominają takich jakiś...eh sama nie wiem...
-A teraz moi drodzy!-krzyknął dyrektor- czas na uczniów z Drumstrangu!
  Wtedy do Wielkiej Sali weszli kolejni uczniowie. Tym razem mieli na sobie ciężkie ciuchy z futrem, duże buty i długie płaszcze. Pokazali jakiś dość dziwny i agresywny taniec po czym usiedli przy stole przyniesionym specjalnie dla nich i uczniów z Beauxbatons.
-A oto przedstawiam wam zasady! W tym roku osoby od piątej klasy mogą brać udział, niższe klasy nie mogą! Turniej ten jest strasznie niebezpieczny! Dlatego wiec musicie się dobrze zastanowić czy na pewno chcecie brać w nim udział! Jednakże, gdy wygracie czeka was wieczna chwała i Puchar!
 Wszyscy zaczęli klaskać zadowoleni. Dumbeldor pokazał im Czarę ognia. Była niesamowita! Taka magiczna!
  Po kolacji wszyscy wrócili do swoich dormitoriów. Wszyscy Ślizgoni siedzieli w pokoju wspólnym i zaczęli gorączkowo rozmawiać o turnieju.
-Założę się, że to będzie ktoś ze Slytherinu!
-Właśnie!-krzyczał ktoś- Gryffoni nie mają szans! I to najmniejszych!
 Nikora słysząc to przewróciła oczami. Ah ta ślizgońska pewność siebie!
-Widzę, że nie lekceważysz swojego przeciwnika-powiedział Tom siadając obok niej na kanapie.
-Osoba,która lekceważy przeciwnika jest głupia, ale i tak jestem pewna siebie!
-I tak trzymaj...słyszałem,że zostałaś prefektem.
-Tak...dostałam odznakę w wakacje.
-Słyszałem o tym-powiedział cicho- co się wydarzyło u was...
 Dziewczyna spojrzała się na niego podejrzliwie. Jakim cudem on to wie? Czyżby Severus się wygadał?
-Severus?
-Tak-powiedział- oraz gazety. Mugol zabił swoją żonę czarownicę. Domyśliłem się od razu, że to o was. Podobno rzucono na niego zaklęcie uśmiercające.
-Nie zamierzam o tym rozmawiać  z tobą....
-I tak w końcu porozmawiasz przecież jesteś ze mną prefektem.
-Ty....-syknęła lekko wkurzona.
-Nikora!-krzyknęła Irria-nie zgadniesz! Zostałam prefektem! Znaczy z racji tego, że jest turniej to dobrano jeszcze jedną parę prefektów i ja i Arnold jesteśmy nimi!
-Hah to się cieszę z tego powodu...
 Nikora powoli wstała. Musiała jak najdalej oddalić się od Toma. Zawsze gdy była w jego towarzystwie czuła coś na kształt... lekkiego niepokoju. Nie potrafiła tego wytłumaczyć.

 Na drugi dzień Nikora, Xamille, Priscilla i Irria siedzieli w Wielkiej Sali. Obserwowali kto wrzuca swoje imię do czary ognia.
-To jak wrzucasz swoją kartkę?-spytał Xamille.
-Tak...mam ją już zapisaną, a wy?
-Tak jasne-uśmiechnęła sie Priscilla- a wiecie co jest najlepsze? Że będą tańce! I to takie woooolne....eh.
-Dobra dobra!
  Nikora wstała powoli z swojego miejsca i podeszła do czary. Trzymała mały papierek z jej imieniem. Była stuprocentowo pewna, że chce wziąć udział w tym turnieju!
-Wolałbym byś nie została wybrana.
-Remus...-odwróciła się i spojrzała na niego. Stał razem z resztą huncwotów. Widać, że Potter i Syriusz również chcieli wziąć udział.
-Dlaczego tak sądzisz Remusie?-spytała patrząc się na niego.
-Jak mówiłem jesteś zbyt delikatna na to.
-Nie bujaj w obłokach.
 Szybko wrzuciła swoją kartkę z imieniem, a wtedy płomień w czarze zmienił kolor na czerwony. Wszyscy zaczęli klaskać.
-Powodzenia-uśmiechnęła się do nich.

 Xamille wędrował korytarzami razem z  Priscillą.  Nie było dzisiaj żadnych lekcji dlatego więc nie mieli co robić.
-Co zamierzasz zrobić?
-Potrzebna mi patelnia!
 Weszli do kuchni gdzie krzątały sie skrzaty. Żadne z nich nie zauważyło jak dziewczyna zabrała szybko patelnie. Zadowolona wybiegła z pomieszczenia.
-Nie przesadzasz? Ona jest duuuża!
-No to co?-machnęła patelnią- mówię ci będe delikatna!
 Wtedy zamachnęła sie mocno i walnęła w coś, a raczej kogoś i tym kimś był Severus. Jego książki porozsypywały się wokół niego, a sam leżał nieprzytomny z guzem na czole.
-O Kurwa....-powiedziała Priscilla.
-Mówiłaś,że będziesz delikatna.
-Ups?

 Szła powoli nad jezioro. Dobrze pamiętała tamten dzień gdy prawie się w nim utopiła i od tamtego dnia cały czas widziała koło niego mężczyznę. Miał on długie czarne włosy do bioder i nosił czarna zbroję z zielonym płaszczem. Był niezwykle blady trochę jak ona ale on sie nigdy nie zestarzeje, nigdy.
 Widząc osobę siedzącą obok drzewa Nikora podbiegła do niej. Wiedziała, że to on! Wiedziała! Zawsze potrafiła go rozpoznać.
-Och Nikora wreszcie wróciłaś! Wiesz jak mi tęskno było za tobą?-powiedział cicho.
-Oj nie udawaj poety-usiadła obok niego- jak ci minęły wakacje?
-To co zwykle...chodzenie po Hogwarcie, zerkanie co robią niektórzy nauczyciele i to wszystko.
-Nudne masz życie pozagrobowe.
-Och tak! Ja wielki Salazar Slytherin! Siedzę, muszę siedzieć w Hogwarcie i czekać aż moje winy zostaną mi wybaczone!
-Wiesz dla mnie jesteś spoko facet-uśmiechnęła się szeroko- nawet ubierasz się fajnie jak na starego dziadka!
-Wypraszam to sobie!
-Oj już już...
-Uważaj! Twój Romeo idzie!
-Że,który!?-wstała gwałtownie oglądając się wszędzie.
-Ten no uroczy Gryfonek.
-Aaaa Remus...
-Chyba tak.
 Jednak nie był to Remus tylko Syriusz. Przeklinała w tej chwili Salazara, że ją wrobił! Tak to by uciekła! Ale nie musi się teraz użerać z tym głupim Gryfonem! Chyba tylko Remusa traktowała jak przyjaciela...innych z Gryffindoru nie lubiła.
-O...hej...Nikora-powiedział uśmiechając sie przy tym.
-Taaa witaj.
 Szybko trzeba obok niego przejść i zwiać!
-Posłuchaj mam do ciebie pytanie.
-Nie obchodzi mnie one-powiedziała zimno i go ominęła, ale on uparty jak osioł poszedł za nią.
-Na pewno?
-Dobra czego chcesz?
-Umówisz się ze mną na randkę?
-No nie wierze....
-No żadna laska nie wierzy gdy Syriusz Black zaprasza je na randkę! A więc..-puścił do niej oczko- rozumiem, że sie zgadzasz.
-Oj...-uśmiechnęła się głupio- wybacz ale mam w nosie inne laski i dziwki z Gryffindoru, wyobraź sobie, ze jedynie wyobrażenie z tobą jakie mam to chęć przywalenia ci w tą twoją rzekomo śliczną buźkę. Więc daje ci wybór, albo sie odwalisz ode mnie, albo ja z życia zrobię ci takie piekło, że będziesz błagał na kolanach o przebaczenie.
 Gdy wysyczała mu to prosto w twarz od razu odeszła. Co za kretyn! Miał czelność ją zaprosić na randkę! Co za debil!
-Wow nie wiedziałem, ze jesteś aż taka gorąca! Może jednak rozpatrzysz moją propozycję?
-Oj zamknij się! Przydałaby się teraz patelnia!
 I wtedy koło nich przeszła Priscilla z Xamillem, właśnie nieśli nieprzytomnego Severusa.
-Haha Smarkolus!-zaśmiał sie Syriusz.
-Priscilla....daj patelnię...
-No dobra! Jeśli chcesz!
 Syriusz uśmiechał sie zadowolony. Nie wiedział na co dziewczynie patelnia. Lecz gdy zobaczył w jej oczach  rządzę mordu od razu zaczął uciekać. Jakiż komiczny był widok gdy niska dziewczyna goniła starszego kolegę z patelnią,którą wymachiwała we wszystkie strony. Przebiegli obok dużej ilości uczniów. Zauważyła ich Irria i Arnold.
-Czy to...-zaczął Arnold.
-...Nikora i Syriusz?!
-Dawaj Nikora! Zbij go!-krzyczał Arnold oraz reszta Ślizgonów widząc to.
 Syriusz wbiegł na korytarz prowadzący do wieży Gryffindoru. Niech tylko spróbuje uciec do swojego dormitorium! A niech to szlag! Przechodzi przez obraz Grubej Damy! W ostatniej chwlli Nikora wślizgnęła się przez wejście zanim sie zamknęło.
 Weszła powoli do pokoju wspólnego Gryffonów. Syriusz zdyszany rozmawiał z huncwotami,którzy siedzieli na wygodnych czerwonych kanapach.
 Nikora podeszła powoli do nich i walnęła Syriusza mocno z patelni w głowę. Chłopak pisnął z bólu i odwrócił sie widząc kto to zrobił.
-Co ty tu robisz!
-Wlazłam za tobą debilu! Powinieneś dostać mocniej!
-Nikora co ty tu robisz...-spytał Remus wielce zaskoczony.
 Wtedy reszta Gryfonów nagle skapnęła się, że w ich pokoju wspólnym jest wróg. Lupin szybko złapał ją za ramię i zaciągnął do wyjścia.
-Nie powinnaś tu przychodzić! Wiesz jak Gryfoni nienawidzą ślizgonów!
-Syriusz proponował mi randkę-powiedziała spokojnie.
-Że co ci proponował?!
-To co słyszysz, proponował mi randkę dlatego biegałam po całej szkole z patelnią tylko po to by go mocno zdzielnąć!
-Odmówiłaś mu?
 Widać było, że Remus jest lekko zestresowany. Patrzył sie intensywnie na dziewczynę.
-Odmówiłam, a  on na to, że jestem gorąca i czeka na moją odpowiedź....pedofil.
-Eh....chodź odprowadzę cię lepiej.
-Och Remus! Co ty tutaj robisz tak przed wejściem!
 Do wieży weszły jakieś trzy rude dziewczyny. Nikora rozpoznała w nich Lily Evans ,,przyjaciółkę'' Severusa. Jakoś nigdy jej nie lubiła z resztą jej koleżanek też.
-To dziwki czy twoje koleżanki?-spytała od razu.
 Oczy Lily otworzyły się szeroko. Nie wiedziała co powiedzieć, ale za to Remus wiedział co zrobić i wyprowadził Ślizgonkę na zewnątrz.
-Co to było?!
-No co kulturalnie i szczerze sie spytałam.
-To dziewczyna mojego przyjaciela!
-Nie obchodzi mnie to...-warknęła- idź do nich...jedna pożerała cię wzrokiem! No śmiało idź! Ja się sama odprowadzę!
-Ale...
-Nie ma żadnego Ale! Remus nie jestem twoja dziewczyną byś się o mnie tak martwił! Odpuść sobie! Syriusz niech też odpuści bo spotka go krzywda.
-Ale myślałem, ze ty i ja...
-To źle myślałeś!
 Szybko ruszyła przed siebie. Musiała mu to powiedzieć. Musiała zrobić to dla ciebie jak i Severusa.

Na drugi dzień wszyscy zebrali sie w Wielkiej Sali. Dzisiaj czara miała wybrać uczestników do turnieju trójmagicznego. Wszyscy siedzieli podekscytowani oprócz Remusa. Zerkał co jakiś czas na Nikorę, a ona usilnie unikała jego spojrzenia.
-Czas zacząć!-krzyknął dyrektor i podszedł do czary ognia. Z Czary wydobył się czerwony ogień i wyleciała z niego kartka,którą Dumbeldor zwinnie złapał- reprezentantka Drumstrangu Nastia Petrowa!
 Wszyscy zaczęli klaskać, a chłopcy z Drumstrangu zaczęli zadowoleni gwizdać. Nastia była wysoka i dobrze zbudowana. O dziwo miała ciemną karnację. Dumnie przeszła przez salę i przeszła do komnaty dla zawodników.
-Reprezentant Beauxbatons Damien Gilles!
 I znowu oklaski! Damien akurat był dobrze zbudowany, nie wyglądał delikatnie tak jak reszta chłopców z jego szkoły. Gdy przechodził przez salę dziewczyny zaczęły wzdychać z zachwytu!
-A teraz czas na reprezentanta lub reprezentantkę Hogwartu!
 Dyrektor złapał kartkę i patrzył się na nią. Nikora zauważyła jak Remus coś mówi do niej.
-Obyś to nie była ty...

1 komentarz:

  1. Wow wow wow !!! Turniej, Syriusz, Remus mmm <3 Nie mogłam z ,,grzecznego i kulturalnego" zapytania się o Łanie Nikory xD Rozdział jak zawsze świetny :-) Nie spodziewałam się że spotkam w tym opowiadaniu ducha Salazara, zaskoczyłaś mnie xD Syriusz i te jego końskie zaloty...ehh ale i tak lepsze niż u nas w klasie hahah :-) Remus jest słodki <3

    OdpowiedzUsuń