wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 9

Priscilla obudziła się z bólem głowy. Cholernym bólem głowy! Rozejrzała się po pokoju. Irria spała w łóżku w swojej piżamce w kucyki pony. Nikory nigdzie nie było. Postanowiła więc jej poszukać.
 Wstała chwiejąc się lekko. Zauważyła, że jest w piżamie chociaż sobie nie przypominała, że sie przebierała. Zaczęła iść do pokoju wspólnego. Przed oczami migotały jej iskierki. Chyba była nietrzeźwa!
 Stanęła na samym środku schodów i zobaczyła Nikorę...z Tomem? Ze starszym?!
-Mam halucynacje! Idę spać!-powiedziała Priscilla wracając się do swojego pokoju.

 Nikora ogrzewała się przed ogniskiem. Przed chwilą skończyła zaprowadzać wszystkich pijanych uczniów do swoich pokojów. Co jak co ale Salazar Slytherin byłby dumny, że jego uczniowie potrafią robić najlepsze imprezy!
-Gorącej czekolady?-zapytał Tom podając dziewczynie jeden kubek.
-Ym dzięki za to...i za pomoc.
-Jestem prefektem...muszę przecież pilnować porządku.
-Hah dokładnie.
 Dziewczyna popijała powoli gorącą czekoladę. Miała dość alkoholu chociaż i tak dużo jego nie wypiła. Gdy tak siedziała i rozmyślała nad jutrzejszym dniem Tom przyglądał się jej. Pamiętał jak jeszcze kilka lat temu zderzył się z nią na schodach. Była kiedyś wystraszoną szarą myszką o nieziemskim wyglądzie. Dalej była przepiękna oraz inteligentna...tylko, że teraz stała się odważniejsza i bardziej kobieca.
-Tom...ziemia do Toma-mówiła machając przed jego twarzą ręką.
-Wybacz....zamyśliłem się po prostu. O co pytałaś?
-Czy wiesz o co chodzi z tym wielkim wydarzeniem o, którym mówił dyrektor?
-Chodzi ci o tańce?
-O nie! Tańce? Eh...nie lubię tańców, najwyżej  będę siedzieć w dormitorium.
Tom uśmiechnął się do siebie w duchu. No tak Nikora nie bywała imprezowiczką...jeszcze nie.
-Bo widzisz-zaczął mówić- uczestnicy turnieju trójmagicznego mają obowiązek rozpocząć bal tańcem.
-Co...? Czyli, że muszę szukać sobie partnera?!
-Spokojnie! To partner przyjdzie do ciebie.
-No dobra dobra...-ziewnęła zmęczona- idę spać, dobranoc Tommi.
 Wstała z sofy i ucałowała chłopaka w polik. Nie wiedziała, że się on zarumienił dla niej był to zwykły gest i nieświadoma tego co zrobiła poszła do swojego pokoju.

 Rano na śniadaniu rozeszła się wieść na temat balu. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, a najbardziej dziewczyny, które patrzyły się na wybranków swego serca i czekając aż oni je zaproszą. Każdy mówił o balu,  w co się ubierze i kto kogo zaprosi. Większość płci pięknej patrzyła na stół Slytherinu. Cóż prawdą było, że dziewczyny jak i chłopcy z domu Salzara Slytherinu szczycili się pięknym wyglądem oraz manierami. Oczywiście oprócz nich damskie spojrzenia wędrowały do stołu Gryffindoru, a konkretnie w miejsce gdzie siedzą Huncwoci. Każda chciałaby być zaproszoną przez Syriusza Blacka lub Jamesa Pottera.
-Ciekawe kto mnie zaprosi-mówiła zestresowana Irria.
-Spokojnie...-powiedziała Nikora zajadając chleb z czekoladą- jesteś ładna to szybko kogoś znajdziesz.
-Coś cię niepokoi...
Nikora westchnęła. Od jakiegoś czasu Syriusz Black molestował jej osobę, dlatego więc obawiała sie co dzisiaj odwali. Zawsze bywało tak, że to huncwoci byli pierwsi w Wielkiej Sali, a nie ona. Coś szykowali.
-Sądzę, że huncwoci coś odwalają...jestem uczulona na ich wygłupy.
-No skoro tak mówisz...
-Hej  Nikora...-powiedział Arnold siadając obok blondynki- Irria słońce chcę ci coś wytłumaczyć.
-Nie! Po prostu zostaw mnie!
-Ale pszczółko!
-Dupa, a nie pszczółko!-powiedziała Irria.
 Wkurzona wstała i odeszła szybko z Wielkiej Sali. Jej były patrzył się z szeroko otwarta buzią. Od kiedy Irria nazywa kogoś dupą?
-Od kiedy ona...
-Uczy się ode mnie-powiedziała dumnie Nikora i zatopiła się we własnych myślach.
 Wtedy w Wielkiej Sali zrobiło się ciemno! Wszyscy spanikowali ale uspokoili się gdy usłyszeli dźwięk gitary. Wielki snop światła oświetlał postacie huncwotów.  James trzymał mikrofon uśmiechając sie do stołu Gryfonów. Och wielki pan Potter tak zamierza poderwać cnotkę Lily.
 Nikora tylko przelotnie na nich zerknęła chociaż rozbawił ją Remus, który grał na gitarze. Widać było, że nie czuł sie zadowolony z tej całej sytuacji. Peter bawił się trójkątem,a Syriusz..., a Syriusz stał z gitarą. Wyglądał jak kasanowa.
 Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć gdy ujrzały huncwotów. Niektóre krzyczały ,,Kocham cię Syriusz, James'' co było irytujące więc Nikora wzięła książkę i zaczęła ją czytać ignorując otoczenie.
 I zaczął się wielki koncert! Bruneci zaczęli śpiewać https://www.youtube.com/watch?v=EPo5wWmKEaI&app=desktop ( James Pitbulla, Syriusz tego murzyna...)
  James zbliżył się do stołu Gryffindoru i  śpiewał z uśmiechem dla Lily, której podarował czerwoną różę. Fanki huncwotów patrzyły wyczekująco na Syriusza, który małymi kroczkami grając na gitarze zbliżał się do stołu ślizgonów. Black stanął przed Nikorą, która ignorując go wczytała się w książkę. Zauważyła go dopiero gdy zaczął śpiewać. Dziewczyny dopiero co zaczęły krzyczeć i piszczeć. Cóż to był za koncert! Profesor McGonagall nic nie mogła zrobić gdyż fanki huncwotów zagradzały jej dojście do chłopców. Dyrektor tylko uśmiechał się zadowolony. Bułgarzy i Francuzi patrzyli sie zdziwieni na te zamieszanie. Nie byli pewni czy to jest normalne w Hogwarcie.
 Gdy się skończył utwór Black uśmiechnął sie i skłonił do wszystkich po czym wyczarował duży bukiet czerwonych róż.
-Pójdziesz ze mną na bal, piękna panno?
 Chwila ciszy. Dziewczyny kiwały do niej głowami krzyczały by odpowiedziała ,,TAK'' ale nic się nie działo. Chłopak szturchnął dziewczynę, a ta prawie mu przywaliła.
-Co ty chcesz ode mnie?
-Em pytałem się o coś...
-Wybacz...-powiedziała uśmiechnięta-zamyśliłam się...więc co chcesz  mi powiedzieć.?
-Pójdziesz ze mną na bal?
-Oczywiście, że nie!
Syriusz tylko zaśmiał się wesoły i pokazał swój najlepszy uśmiech.
-Nie bądź taka-powiedział przysuwając się do niej.
-Jak? To, że nie chcę iść z takim gburem jak ty to nie oznacza, że jestem jakaś...
-Bardzo proszę...zaśpiewałem tobie!
-Nie lubię jak ktoś śpiewa.
-Moja droga!
 Uklęknął na jedno kolano i pocałował rękę Nikory.
-Proszę cię byś rozważyła jeszcze moją propozycje.
-Mogę jedynie rozważyć to czy nie walnąć ciebie z patelni Priscilli.
-To w takim razie z kim idziesz na ten bal?! Lepszej partii nie znajdziesz!
-W zasadzie to...-powiedział Tom obejmując Nikorę ramieniem- ona ma już kogoś, a mój przyjaciel poprosił bym ją pilnował dlatego więc Gryfoniku zjeżdżaj z naszego stołu.
 Syriusz nie przestraszył się starszego Ślizgona. Tylko uroczo się uśmiechnął. Nikora zignorowała go i zaczęła serwetką wycierać usta. Gryfona wtedy olśniło i zabrał jej serwetkę całując ją dokładnie w te samo miejsce gdzie przed chwilą były usta Ślizgonki.
-Zostawię to na pamiątkę, moja piękna.
 Odszedł, a dziewczyny zaczęły mdleć i chichotać. To był niezły pokaz!
-Myślałam, że padnę ze śmiechu-powiedziała Irria siadając na swoim miejscu.
-A ty gdzie byłaś?
-Chciałam iść do łazienki ale ich pokaz mnie zatrzymał...postarał się Syriusz...
-Irria! Pamiętaj! Nie umówię się z żadnym głupim Gryfonem! Mam swój honor...
-Ale uroczo cię zaprosił to było takie ahhh....
-Aż mi niedobrze przez was.
 Wtem do ich stołu podszedł Damien Gilles. Uśmiechnął się promiennie do dziewczyn.
-Nikora...-powiedział niepewnie.
-Tak?
-Jak się nazywa twa jakże urocza i piękna przyjaciółka.
 Irria w tym czasie zrobiła się cała czerwona na twarzy.
-Irria Black.
-A zatem...-wyjął zza ucha Irri czerwoną różę- poszłabyś ze mną na bal?
-Jasne!
 Arnold słysząc to wypluł całą zawartość soku dyniowego ze swojej buzi na twarz Lucjusza i Severusa,, którzy siedzieli naprzeciwko niego.
-Ktoś tu chyba jest zazdrosny-powiedziała cicho brunetka.
-O tak i dobrze mu-odpowiedziała Irria.

 Irria i Damien spacerowali po Hogwarcie. Doskonale się dogadywała z tym Francuzem i stwierdziła, że jest lepszy od Arnolda. Za to Nikora szła za nimi jak cień jako obstawa w razie co bo niewiadomo co by strzeliło do głowy Yaxleya. Mógłby zaatakować biednego Damiena i co w wtedy?
-Irria-jęknęła Nikora- muszę iść na szlaban z Blackiem! Musisz teraz sama sie pilnować!
-Dobrze! Dzięki!
-No problem...
 Dziewczyna szła na szlaban. Ach jak tego nienawidziła! Już na samą myśl o Blacku źle jej się robiło.
-Nikora!
-O Tom...co robisz?-spytała.
-Idziesz na szlaban? Chciałbym się tylko coś ciebie spytać.
-No dobra mów...w gruncie rzeczy wolę się spóźnić.
-Pójdziesz ze mną na ten bal? Bo ty i ja nie lubimy tańców więc po prostu posiedzimy z 10 minut i zerwiemy się?
-Hm...zgoda! Ktoś kto dobrze myśli! Eh to ja lecę!
-Papa....
 Szła do sali transmutacji i spotkała swojego ulubionego gryfona. Remusa,który uśmiechnął się do niej stojąc przed salą.
-Hej księżniczko-powiedział i przytulił się do Nikory.
-Hej Remusku. Nie wierze, że wrobili ciebie w śpiewanie damskiego chórku-zachichotała.
-Oj no co? Gdybym wiedział, że Syriusz chce śpiewać tobie to bym nie brał w tym udziału.
-Ktoś tu jest zazdrosny...
-Nie prawda! Po prostu no...-zrobił się cały czerwony na twarz. Po chwili odchrząknął i zaczął mówić opanowany- może zechciałabyś ze mną iść na ten bal?
-Ym...ja już idę z kimś Remus.
-Och...-spuścił głowę lekko przybity- z Syriuszem?
-Nie oczywiście, że nie! To ktoś ze Slytherinu...idziemy tam tylko by się pokazać nic więcej.
-Pokazać się jako para?
-Oj Remus! Chyba za dużo przebywania z Syriuszem wpływa na twój iloraz inteligencji!
-No bo no...
-Trójka uczestników ma rozpocząć bal tańcem, zatańczymy chwile posiedzimy i się zmywamy to tyle.
-Ale chyba zatańczysz ze swoich ulubionym Gryfonem?
-Hah tak dobrze...zatańczę z tobą!
-Czyli jestem pierwszy w kolejce?!
-Jasne!
-To ja chcę być drugi-powiedział Syriusz podchodząc do nich. Dobry humor Nikory uciekł bezpowrotnie- a w zasadzie o czym rozmawiamy?
-O balu-powiedział Remusik.
-To jak przemyślałaś moją propozycje ślicznotko?
-Prędzej wolałabym spotkać się z dementorami niż iść z tobą na bal! Jesteś najgłupszym gryfonem jakiegokolwiek widziałam!
-No już Nikoro- odparł Remusik tuląc ją do siebie- nie możesz wyjść z równowagi kto wie czy nie zabijesz mi przyjaciela.
-Oj chciałabym!
 Wtedy podeszła do nich McGonagall zarządzając, że czas na ich wspólny szlaban.

Priscilla leżała na łóżku wzdychając. Dostała dzisiaj zaproszenie od kilku chłopców ze Slytherinu. Widziała także, że z innych domów chcieli ją zaprosić, ale ona nie tolerowała randek z głupimi Puchonami, wszystkowiedzącymi Krukonami lub cnotkami niewydymkami Gryfonami.
 Wszystkich spławiała ponieważ czekała na zaproszenie tego jedynego,który cały czas gapił sie na tą rudą dziwkę Gryfonkę! Och Severusie! Dlaczego mnie nie zaprosisz?! Czy ja proszę o tak wiele?!
-Nie z pewnością nie-powiedziała Nikora przychodząc do pokoju. Była cała upaprana brokatem. Miała minę jakby chciała zabić wszystkich dookoła.
-Skąd wiesz o czym myślałam?
-Nie ważne. Pomóc ci z Severusem?
-Możesz...
-Dobra! To chodźmy!
-Stójcie!-krzyknęła Irria wchodząc do pokoju. Była uśmiechnięta i za rękę ciągnęła Xamilla...który miał na szyi ślady szminki.
-Co jest?
-Xamille-pisnęła- całował się z Francuzką! Juliett! Albo jakoś tak! No opowiadaj im!
 Trzy pary oczu spojrzało na niego. Chłopak dalej był w swoim świecie. Jego oczy były zamglone. Cały czas myślał o pięknej francuzce z którą pójdzie na bal. Ach jakaż ona była piękna.
-No to opowiadaj!-krzyknęła Nikora.
-Czemu jesteś w brokacie?-spytała Irria która była wielką fanką brokatu. Miała każdy kolor w swojej walizce! Przecież kochała osładzać wszystko.
-To potem! Najpierw Xamille...no mów.
-Idę z nią na bal-westchnął i zaczął mówić o wszystkim.

Tak przy okazji szalonego Sylwestra! Dużo zabawy! Szczęśliwego Nowego Roku! Aby los wam sprzyjał! <3 <3

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 8

 Nikora podeszła do Priscilli i Irri, które chowały się za kolumnami.
-Kogo szpiegujemy?
-Xamilla-odparła Irria- widzisz? Rozmawia z francuzkami! Pewnie sie zabujał!
-No tak-powiedziała Nikora- on wręcz ubóstwia Francję.
-Serio?-spytała Priscilla-Mi chyba nic o tym nie mówił...o kurde idzie tu!
 Chłopak pożegnał się z Francuzkami i poszedł do swoich przyjaciółek. Widział je z daleka! I one chciały go szpiegować.
-Co mnie szpiegujecie tak perfidnie?
-Ja tu tylko przechodziłam!
-Tak jasne...Nikora! Czy ty nie powinnaś już spać?
-Pfff-prychnęła- a co ja dziecko?
-Nie, ale jutro pierwsza runda turnieju.
-O kurde! To ja lece!
-Tak papa....
 Irria uśmiechnęła się podejrzanie do Priscilli.
-To jak sie ta laska nazywa?
-Juliett i nic wam więcej nie powiem.

 Nad ranem była wielka krzątanina! Wszyscy byli podekscytowani zbliżającym się turniejem i brakiem lekcji. Zaraz po śniadaniu Nikora wraz z resztą uczestników wybrali się do namiotu by się przygotować do pierwszego zadania.
-Moi drodzy!-powiedział dyrektor wchodząc do namiotu. Przyprowadził ze sobą jakąś blondynkę. Wyglądała jakby ukończyła dopiero co Hogwart co było oczywiście prawdą. Uśmiechnęła się do nich swoimi czerwonymi ustami i poprawiła żakiet z piór.
-Jestem Rita Skeeter i mam przeprowadzić z wami wywiad przed rozpoczęciem pierwszego zadania! No więc kto pierwszy!-powiedziała rozchichotana.
 Nikora zmierzyła ją przeszywającym spojrzeniem. Co jak co ale była totalną debilką. To było widać i słychać.
-O to może ty śliczny Francuski chłopcze-powiedziała zalotnie i zaprowadziła Damiena do pomieszczenia obok.
 Czerwonooka się zmieszała. Nie zamierzała odpowiadać na głupie pytania tej babie. Najwyżej skłamie!
 Po chwili Damien wyszedł wstrząśnięty z pokoiku. Chyba wystraszył sie tej baby. Miał minę jakby chciała mu sie dobrać do gaci ale nie dałaby rady...gdy tutaj jest tyle osób.
-Kto następny?-spytał dyrektor.
-Ja pójdę chcę mieć to z głowy!
 Dziewczyna poszła do Rity. Ta gestem wskazała by usiadła w puchowym fotelu. Tak też zrobiła i patrzyła się na samo piszące pióro.
-No więc moja droga! Nazywasz się Nikora Rosier...dość niespotykane imię...twoja mama miała coś z głową?
-Och...-wysyczała- zapewniam panią, że moja mama miała dobrze z głową.
-No dobrze, a więc jesteś tu! Na Turnieju Trójmagicznym! Stresujesz się?
-Nie.
-Ani trochę? Och każdy się czegoś boi lub stresuje! To normalna rzecz! A ja muszę poznać wasze małe sekrety.
-No dobra...a więc o co chodzi?
-Nie czujesz, że nie dasz rady? Może jesteś tylko małą słodką laleczką,która nie da sobie radę.
Nikora zaśmiała się. Rita oceniła ją tak samo jak Remus no prawie tak samo.
-Proszę mi wybaczyć-powiedziała po chwili- ale ja się nie boję, nawet jeśli to nie mogę i tak zrezygnować.
-Jesteś podekscytowana tym wszystkim?
-Oczywiście.
-A twoi rodzice? Jak przyjmują fakt, że farbujesz włosy i nosisz kolorowe soczewki? Czyżby to przez to, że jesteś tak naprawdę brzydka?
-Ja wcale nie farbuje włosów-powiedziała spokojnie-ten kolor mam po mojej matce, a ona raczej sie nie farbowała.
-A oczy? Nie przypominam sobie by ktoś posiadał czerwone oczy! Jak u demona!
-Tego to nawet ja sama nie wiem.
-A chłopcy? Masz jakiegoś?
-Oczywiście, że nie. Nawet nie myślę by sie pobrać.
-Jesteś czystej krwi czarownicą i do tego jesteś w Slytherinie! Czy gardzisz czarodziejami pochodzenia mugolskiego?
-Co to za pytanie? Oczywiście, że nie! Dla mnie to jest okrutne! Gdyby nie oni lub czarodzieje pół krwi to by czarodzieje przestali istnieć...
-Och no rozumiem rozumiem jesteś interesująca ale nie za bardzo. Udajesz pewną siebie! Hoho-zaśmiała sie blondyna- ale wiem jaka jesteś na prawdę! Boisz się wszystkiego! Po prostu udajesz!
-Miło mi się rozmawiało.
 Wstała powoli nie słuchając Ritty. Miała w nosie jej głupie pytania i przemyślenia na temat osoby Nikory. Gdy wyszła z pokoiku od razu ktoś ją mocno przytulił. Nie wiedziała kto, poczuła tylko intensywny zapach róż.
-Hah przyszedłem życzyć ci szczęścia-powiedział chłopak,który okazał sie Syriuszem Blackiem z dużym bukietem róż.
-Em...nie musiałeś.
-Proszę...to dla ciebie!-dał jej róże w ręce- byś się nie bała.
-Ale ja się nie boję...
-O Nikora..mam dla ciebie lilię...-powiedział Remus stając obok Syriusza- a ty tu co robisz?
-Chciałem podopingować Nikorę.
-Eh- Lupin podał bukiet lili dziewczynie. Oboje byli mili więc nie chciała ich chamsko spławić dlatego więc uśmiechnęła się i ładnie podziękowała.
-Och to było rozkoszne!-krzyknęła Rita- zrobiłam kilka zdjęć! Zakazana miłość! Trójkąt! Jestem genialna!
-Ale ja z nimi nie chodzę!
-Jak to nie? Przecież to widać!
-Czy ty na prawdę jesteś tak głupia czy to po prostu naturalny blond...
 Rita otworzyła szeroko oczy i usta. Syriusz zaczął się śmiać jak na Huncwota  przystało, Remus patrzył się z nie dowierzeniem, a reszta uczestników próbowała stłumić śmiech nawet Dumbeldore.
-Posłuchaj...-zaczęła blondynka.
-Nie martw zawsze możesz pofarbować włosy, fakt faktem głupoty swej nie zatuszujesz.
I wtedy Syriusz zaczął płakać ze śmiechu. Oparł się o Remusa i nie mógł wytrzymać. Ta dziewczyna potrafiła go wkurzyć, rozśmieszyć, a nawet i podniecić.
-Nikora jesteś wielka!-powiedział.
-No dobrze dobrze spokój!-krzyknął dyrektor- proszę by wszyscy goście opuścili namiot! Muszę wyjaśnicć zasady naszym uczestnikom.
 Chłopcy wyszli szybko z namiotu. Można było słyszeć śmiech Syriusza i to jak komplementuje Nikorę przez co lekko się zarumieniła.
-Każdy z was wylosuje komnatę z jakimś potworem-tłumaczył dyrektor-musicie zdobyć złoty przedmiot, który będzie wskazówką do kolejnego zadania, zrozumiano?
 Wszyscy pokiwali głową. Albus podszedł do Damiena z sakiewką. Chłopak włożył rękę i po chwili ją wyjął. Na jego dłoni leżała mała miniaturka niegroźnego smoka.
-Gratuluję panie Gilles, wylosował pan smoka walijskiego.
 Następna była Nastia Petrowa. Wyciągnęła z sakiewki Wyrmę. Dyrektor w tym samym czasie spojrzał wystraszony na Nikorę. Został ostatni potwór. Ostatni i najgroźniejszy.
 Nikora patrzyła się na miniaturkę węża w swojej dłoni. Wydawał sie mały i bezbronny.
-Bazyliszek, powodzenia moja droga, no dobrze! Pierwszy zawodnik to Damien Gilles! Proszę za nami!
 Tak oto Nastia i Nikora zostały same. Czerwono oka usiadła w fotelu i patrzyła się na bukiet róż i lili. Postanowiła zająć jakoś swoje myśli i uplotła wianuszek ,który po chwili ubrała na głowę. Chciała by dodał jej jakoś otuchy gdyż te czekanie było dla niej nie do zniesienia.
 Po godzinie przyszedł dyrektor. Nastia i Damon przeszli pierwsze zadanie i została tylko ona. Albus Dumbeldore uśmiechnął się do niej miło.
-Spokojnie dasz radę-powiedział- jesteś tak odważna jak Gryfoni! Wierze w ciebie.
-Dziękuję panie dyrektorze...
-Czy to wianuszek z kwiatów od Blacka i Lupina?
-A tak...musiałam coś porobić gdy tak czekałam...eh rozumie pan.
-Doskonale, a zatem życzę ci powodzenia!
 Dziewczyna weszła do jakiejś komnaty. Dosyć zarośniętej komnaty. Wszędzie były lustra pokazując jej odbicie. Zrobiła pierwszy krok  i poczuła jakiś muł. To bagna! Takie jakby bagna...zatem musi uważać na węża.
 Wyjęła ostrożnie swoją różdżkę. Postanowiła nie oświetlać pomieszczenia ponieważ Bazyliszek może przez to ją szybciej wykryć. Zaczęła chodzić powoli po ciemnym pomieszczeniu słysząc jakieś syczenie. Zrobiła krok na przód i poczuła, że stanęła na czymś dziwnym. Krzyknęła głośno, chciała się zawrócić i wtedy upadła. Zobaczyła nad sobą ogromną paszcze bestii. Bazyliszek otworzył szeroko gębę ukazując swoje żółte szpiczaste zęby. Już gotował się do ataku gdy wydarzyła się dziwna rzecz!

 Syriusz Black siedział razem z resztą Huncwotów w pierwszym rzędzie oglądając zmagania uczniów. Nadszedł czas na Nikorę. Obawiał się trochę o nią ale wiedział, że to silna laska. Westchną. Och gdyby udało mu się z nią umówić. Spławia go tak jak Lily Jamesa dla tego Smarkolusa!
-O już weszła!-powiedział Remus lekko spięty.
 Syriusz spojrzał na Nikorę. Uczestnicy nie widzieli swoje odbicia, a osoby zza luster widziały ich poczynani. Chłopak obserwował zachwycony każdy jej ruch. Zastanawiał się czy szybko jej pójdzie.
-O mój boże!-krzyknął mu do ucha Remus.
-Co się drżesz!
-Nikora...
 I wtedy zobaczył to! Ogromny gad otwierał swoją paszczę by pożreć ją! Każdy z widzów krzyczał wystraszony! Ktoś wzywał dyrektora by jej pomógł i wtedy wydarzyła się rzecz niesłychana. Dziewczyna zaczęła syczeć, a wąż patrzył się na nią jak zachipnotyzowany. Syriusz nie wiedział co to znaczy, nie rozumiał.
-O kurde-zaczął Potter- ej Remus czy mi sie wydaje czy ona jest..
-Bo jest...
-Czym do cholery jest?!-spytał roztrzęsiony Syriusz.
-Wężousta.

Nikora stanęła powoli i przyglądała się wężowi. Nie był wcale taki straszny.
-Jest tu coś złotego?-zapytała.
-A chodzi ci o jajko?-wysyczał wąż- tak mam je...chodź za mną, nie wiedziałem, że potrafisz mówić moim językiem.
-Hah ja też nie...jesteś fajny...
-Jestem kobietom! Proszę o szacunek!
-Dobrze...wybacz.
 Nikora nie zdawała sobie sprawy z tego, że za lustrami obserwatorzy wydarzeń krzyczą na całe gardło albo siedzą cicho. Ale jedno mówili ,,Dziedzic Slytherina'' i wtedy pokazał sie Salazar.
-No nieźle mała-wysyczał- któż by się spodziewał takiego talentu po tobie?
-Ja na pewno nie...
-To bierz jajko i uciekamy! Masz póki co najlepszy czas!
 Dziewczyna wzięła złote jajo i przyglądała mu się. To ma być ta wskazówka? Jakaś marna ale trzeba spróbować. Gdy wyszła z komnaty słyszała wiwaty. Podeszli do niej Slytheryńczycy i wzięli ją na swoje ramiona! Zaczęli śpiewać zadowoleni aż do samego zamku.

 W pokoju wspólnym ślizgonów odbywała się gruba impreza! Na prawdę gruba! Lucjusz Malfoy przyniósł trochę alkoholu...mniej więcej z dziesięć skrzynek. Każdy świętował na początku ale później zostali pięcio, sześcio i siedmioroczniacy. Arnold wypił tyle z Lucjuszem, że leżeli pod stołem. Irria siedziała z Xamillem i śmieli sie z byle powodu popijając whisky. Priscilla...całkiem pijana dobierała sie do spodni Severusa, który nie ogarniał świata. Nikora tylko śmiała się z nich. Postanowiła, że wypije jeszcze jednego drinka i zaprowadzi całą resztę do ich pokojów zanim się rozmnożą albo stanie sie im krzywda.
-Nikora...
 Obok niej usiadł Tom. Uśmiechnął się do niej lekko. Rzadko się uśmiechał więc to była nowość.
-Wiesz, że teraz wszyscy nazywają cię dziedzicem Slytherina?
-Jakoś mnie to nie obchodzi...
-Wężoustymi są najpotężniejsi czarodzieje lub czarownice.
-No to dobrze!
-Posłuchaj chciałem sie ciebie zapytać czy...
-Poczekaj...-spojrzała na Priscille, która już prawie rozpieła Severusowi spodnie- wybacz ale dokończymy tą rozmowę kiedy indziej...pomożesz mi ich pozbierać?
-Jasne!
-Priscilla! Nie ładnie tak!

  Tak w ogóle to Wesołych Świąt (ach te moje spóźnienie xD) Mam nadzieje , że się najedliście! I jesteście zadowoleni z tego prezentów! ^^ Obyście byli zdrowi i silni by dalej czytać te wypocinki

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 7

-Co to miało być ja się pytam?!-wrzesczała profesor McGonagall- bić się w szkole!? Powinnieście być wyrzuceni! Zachowywaliście się karygodnie! Horacy co zrobimy z nimi?
 Horacy Slughorn spojrzał na swoje wychowanki. Siedzieli w gabinecie profesor McGonagall. Syriusz, Lily, Irria i Nikora. Pani Minewra cały czas krzyczała na nich za karygodne zachowanie.
-Na pewno muszą jakoś to odpracować, może w bibliotece? Trzeba tam wyczyścić-odpowiedział opiekun Slytherinu- Nikora i Irria posprzątacie...
-Wybacz, że się wtrące ale sądzę by inaczej sie podzielić. Irria z Lily, a Syriusz z Nikorą. Wolałabym by sie do siebie przyzywczaili, to ma być dla nich kara!
-Jak dla mnie nie będzie- powiedział cicho Syriusz puszczając oczko Nikorze.
-Ale pani profesor! Ja z nim nie wytrzymam!-krzyknęła Nikora.
-Mogłaś o tym wcześniej pomyśleć zanim go pobiłaś! Wasz szlaban zacznie się za godzinę i Slytherin jak i Gryffindor mają odebrane po 50 punktów od każdego z was.
-No ale...
-Panno Evans, proszę ze mną nie dyskutować. Możecie się rozejść!
 Nikora i Irria wstały powoli. Ta kara będzie okropna! Irria ma być z tą rudą małpą! Co za pech życiowy!
-Posłuchaj nie zamierzam siedzieć z tym dupkiem! Musze się na czymś wyrzyć!-krzykneła brunetka.
-EJ spokojnie...może na ścianie?
-Dobry pomysł...chociaż wolę zniszczyć jemu tą piękną buźkę!
-Kogo piękną buźkę?-spytał Regulus podchodząc do nich- niezły pokaza dałyście! Każdy o tym mówi!
-Nie mów o tym-powiedziała Irria patrząc sie na wkurzoną Nikorę- i radzę ci się do niej nie zbliżać, ma mieć szlaban z twoim bratem. Ona prędzej mu skopie tyłek!
-Ej ej ej.....zdradzasz mnie z moim bratem?!
-Czy wy w rodzinie musicie być tacy bezpośredni?!-wywarczała brunetka, która była cała czerwona na twarzy z wściekłości i kopała co się dało na drodze.
-Wiesz....zawsze możesz mu powiedzieć, że masz chłopaka-powiedziała Irria- na przykład Regulusa! Odczepi się!
-NIE!
-No ale...
-No nie! Idę sie wyżyć przy jeziorze!

 Dwie godziny później Irria stała razem z Nikorą przed biblioteką. Wolały wysprzątać ją jak najszybciej. Nie chciały siedzieć z Gryfonami! To nie leżało w ich Ślizgońskiej naturze.
 Po minucie przyszła profesor McGonagall. Przy niej stała Lily. Nigdzie nie było Syriusza! Czyżby męki Ślizgonki będą opóźnione?
-Irria, Lily wchodźcie! Pokaże wam gdzie macie posprzątać, a ty moja droga czekaj na Syriusza.
-Powodzenia-szepnęła Irria.
 Gdy wszedły do biblioteki  dziewczyna usiadła na parapecie czekając na tego debila. Przyszedł z kolegami...a skąd to można było wiedzieć? Z daleko słychać było ich śmiechy. Ujrzała Huncwotów. Jak ona ich nienawidziła! Byli głupi i niedojrzali! Jak małe dzieci! Nie licząc Remusa. W tej chwili akurat śmiał sie z kolegami lecz gdy ujrzał dziewczynę zamilknął.
-Nikora-powiedział cicho- co ty tu robisz?
-Ma ze mną szlaban! Och jak uroczo-powiedział Syriusz.
-Uważaj na głowę by nic na ciebie nie spadło-warknęła.
-No ej...moglibyśmy się wreszcie jakos do siebie zbliżyć-odparł Black przysuwając się do niej na co Potter zaczął się śmiać.
-Wystarcz!-krzyknął Remus ciagnąc Nikorę w swoją stronę- idźcie sprzątać wreszcie. Im szybciej skończycie tym lepiej.
-Chyba coś jesteś nie w sosie! Dobra chłopcy ja lece! Do zobaczenia!

 Nikora  stała na drabince i czyściła książki. Może te zajęcie byłoby ciekawe gdyby nie Syriusz trzymający drabinę co chwilę komentujący o jakiś dziwnych rzeczach.
-W sumie szkoda że nie masz spódniczki...fajnie by sie patrzyło na to z mojej perspektywy.
BUM! Książka wpadła na głowę Syriusza.
-Przepraszam co mówiłeś? Nie słyszałam!
-Zrobiłaś to specjalnie!
-Irria zrobiłam to specjalnie?
Irria próbowała wstrzymać chichot.
-Oczywiście że nie! Ty grzeczna dziewczyna jesteś!
-No widzisz...
 W tym samym czasie Irria zrzuciła przypadkowo kilka książek. I tym razem to było na prawdę przypadkowo. Wtedy wszedła do biblioteki profesor McGonagall. Widziała jak książki spadają na ziemię i  na głowy jej wychowanków.
-Kto to zrobił?!
-Proszę panią-powiedziała wystraszona Irria zchodząc z drabiny- to było przypadkowo!
-Na pewno!-krzyknęła Lily masując swoją obolałą głowę- zrobiłą to specjalnie! Ona jest wredna!
-Panno Black!-powiedziała pani profesor- zostaniesz wydalona ze szkoły! Zaczęłaś się bić! Teraz próbujesz skrzywdzić koleżankę!
-Ale to było przypadkiem...
-Na pewno nie! Wezwę profesora Slughorna! Zostaniesz od razu wydalona ze szkoły!
-Ale to nie ona!-powiedziała Nikora podchodząc do swojej przyjaciółki- Ja to zrobiłam, celowałam w Syriusza ponieważ mówił bardzo brzydkie rzeczy.
-CO?! Nie!-pisnął Syriusz.
-Co ty robisz-szepnęła Irria do swojej przyjaciółki.
-Ratuje ci skórę...
-W takim razie-mówiła nauczycielka- Pan Black i panna Rosier będą mieć szlaban do końca roku trzy razy w tygodniu.
-Przeżyję...
-Razem-skończyła McGonagall.
-CO?!  ALE JAK?! JA Z NIM?! NIE! W ŻYCIU! JA NIE CHCĘ Z NIM!
-Radzę sie tak nie wydzierać, chcesz chyba wziąść udział w turnieju trójmagiczny panno Rosier.
-Ale...
-Dobrze koniec na dzisiaj. Wasz szlaban zaczyna się za dwa dni. Macie przyjść do mojego gabinetu i wyznacze wam karę.
 Lily Evans śmiejąc sie cicho poszła ze swoją opiekunką do skrzydła szpitalnego. Miała szczęście, że porządnie oberwała! Nikorę zaślepiła dzika furia. Byłoby dobrze gdyby nie uśmiech Syriusza! Taki perfidny uśmieszek! Cieszył się z tej kary! Debil! Degenerat!
-Sflaczały penis-powiedziała cicho Nikora- Irria do cholery! Zajebie cię!
-Ale za co?!
-Za co?! Mam teraz karę z tym...tym...
-No mów śmiało-powiedział Syriusz siadając na biurku- pięknym, czarującym, seksownym...
-...debilem!
-Chodźmy lepiej-powiedziała Irria- musze kogoś zniszczyć!

Remus Lupin siedział pod  dużym drzewem w towarzystwie swoich przyjaciół. Jamesa i Petera. Czekali cały czas na Syriusza, który odpracowywał karę.
-Nie boisz się o Lily?-spytał Peter Jamesa.
-Dlaczego niby?
-Przyjaciółka tej wariatki rzuciła się na nią przecież.
-A no tak...
-Jakiej wariatki?-spytał Syriusz podchodząc do nich po czym usiadł wygodnie na trawie.
-No tej dziewczyny co cie zbiła-odpowiedział Peter.
-Ona mnie nie zbiła! Po prostu wierzgała sie strasznie...
-Jak było?-spytał Remus.
-A dobrze... powiem wam, że jest wręcz lepiej! McGonagall wlepiła mi szlaban trzy razy w tygodniu do końca roku!
-Eeeee-James zrobił zdezorientowaną minę jak reszta- i co w tym jest fajnego?
-Te szlabany będę mieć z Nikorą, wiecie fajna z niej laska. Przynajmniej nie będzie sie przy niej nudziło.
-Może ona nie chce byś się do niej zalecał-powiedział Remus.
-Jasne, że ona chce! W głębi serca mnie porząda!
-Jesteś śmieszny bracie...
 Regulus Black podszedł do swojego brata uśmiechając wrednie. Potargał mu włosy i zaśmiał się.
-A teraz tak na poważnie-odparł- zostaw moją dziewczynę w spokoju.
-Jaką twoją dziewczynę?
-Nikorę, jesteśmy parą od dawna.
 Remus prawie udławił się swoim piciem, a Syriusz miał szeroko otwarte oczy. Co ten dzieciak do niego mówił?!
-Ale jak to?-zapytał Lupin.
-Normalnie, odwalcie sie oboje od mojej dziewczyny bo będe zmuszony użyć siły.
-Ale...
-Skończyłem.
Mina Remusa i Syriusza była bezcenna wręcz.

-Ty debilu! Głupku!-krzyczała Irria.
 Stała w dormitorium Arnolda. Obok na łóżku czytał jakąś książkę Severus, a Lucjusz Malfoy przypatrywał się im zdziwiony.
-Ale Irria skarbie o co ci chodzi?-spytał Arnold próbując ją przytulić.
 Ta odepchnęła go mocno. Nie chciała by jej dotykał!
-Ty popaprańcu! Jak mogłeś zarywać do tej rudej zdziry Lily?! No ja sie pytam!
-Ale nie wiem o czym ty mówisz.
-Jesteś śmieszny! Zapomnij o nas! To koniec!
-Irria słońce...
-Wal się! 
 Wkurzona dziewczyna szybko pobiegła do swojego pokoju. Wiedziała, że on tam nie wejdzie. Przecież chłopcy nie mogli wchodzić do dormitorium dziewczyn.
-Irria co ci jest? Płaczesz.
-No bo Arnold....
 Dziewczyna rzuciła sie na łóżku i zaczęła płakać głośno. Priscilla nie była przyzwyczajona do czułości. Sądziła, że żałosne jest płakanie przez chłopaka, lecz podeszła do łóżka Irri i zaczęła ją głaskać po plecach.
-Co zrobił?-spytała.
-On...i Lily...
-Z Gryfonką? On nigdy by tego nie zrobił!
-Ale skąd wiesz?
-Wiesz co...spraw by był zazdrosny! A skoro jest turniej trójmagiczny to jest tutaj duużo fajnych chłopców.
-Hah masz rację...
-No to  chodźmy! Zdaje się, że Xamille teraz chodzi za francuskami jakaś mu sie spodobała...
-Hah chodźmy! Musimy pomóc biedakowi.
 Irria wytarła swoje zaczerwienione oczy i uśmiechnęła się blado. Wstała powoli z łóżka i razem z Priscillą poszły szukać Xamilla.

 Nikora siedziała nad jeziorem. Spoglądała na swoje odbicie w tafli wody.  Uśmiechnęła się widząc obok siebie znajomą postać.
-Śledzisz mnie?-spytała.
-Śledzić? Raczej tego nie robię. Gdy sie uczysz chodzę po szkole i śmieje się z problemów nastolatek. Kiedyś nie mieliśmy takich problemów.
-Taa, a więc co się tam dzieje w szkole, Salazarze.
-Śmiałem się z waszej dziecinej głupoty. Ten Black jest jakiś dziwny.
-Śledziłeś jego?
-Tak, mówiłem już nie mam co robić, a mówiąc o tym wyczuwam telenowele.
-Jaką znowu do cholery telenoweli?
 Salazar wskazał palcem Remusa zmierzajacego do nich. Znaczy do Nikory, ponieważ nikt nie widział ducha Salazara.
-Nikora-powiedział Lupin patrząc się na nią wkurzony.
Chłopak ten nigdy sie nie wkurzał. Zawsze był pogodny i wesoły, a teraz zmienił sie nie do poznania.
-To prawda?!
-Ale, co jest prawdą?-spytała dziewczyna.
-Nie udawaj...chodzisz z Regulusem!
-Ale kto ci takie głupoty powiedział?
-Coś czuje, że jeden z dwóch zakochanych Blacków coś tam wypaplał-powiedział zadowolony Salazar.
-Nie chodzę z Regulusem-powiedziała spokojnie Nikora- i nie wiem o co ci chodzi, wybacz ale cóż musze wracać do swojego pokoju.
 Wstała powoli mijając Remusa. Co go tak nagle wzięło?
 I co myślał sobie Regulus by gadać takie głupoty?! Co za debil! Jak on mógł!
 W tym czasie Nikora zauważyła Xamilla całego czerwonego. Uśmiechał się nieśmiało do jakiejś francuski. Przynajmniej jemu dobrze minął dzień.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 6

 Dyrektor złapał kartkę i patrzył się na nią. Nikora zauważyła jak Remus coś mówi do niej.
-Obyś to nie była ty...
-A oto przedstawicielka Hogwartu!-krzyknał dyrektor- Nikora Rosier!
  Gdy padło imię dziewczyny cały Slytherin zaczął krzyczeć! Przedsctawicielką Hogwartu będzie Slytherinka! Po chwili reszta domów zaczęła krzyczeć! Było pewne, że wygrają.
-Gratuluję!-krzykneła Priscilla.
-Idź! Zmieciesz ich!-próbowała przekrzyczeć wrzaski Irria.
 Nikora wstała powoli od stołu. Skierowała się w miejsce gdzie szli reprezentanci szkół. Przeszła przez Wielką Salę słysząc cały czas wrzaski. Przechodząc przez drzwi do jakiejś komnaty oklaski i krzyki ucichły. Zobaczyła reprezentanów innych szkół siedzących w fotelach. Nie krępując się usiadła na przeciwko Damiena.
-Jestem Damien-powiedział z francuskim akcentem.
-Nikora-powiedziała zerkając na dziewczynę.
-Ja jestem Nastia...
-No widzę, że sie poznaliście!-krzyknął dyrektor podchodząc do nich- to dobrze jak sie zna swoich przeciwników.
-Tak dokładnie Albusie-powiedziała dyrektora Beauxbatons.
-Za tydzień-mówił dyrektor- zacznie się pierwsze zadanie, w tymczasie mozecie się rozejść.
 Nikora nic nie mówiąc od razu skierowała sie do wyjścia. Nie zamierzała się poznawać z uczestnikami. Fakt zawsze mówiła sobie, że nie można lekcważyć swojego przeciwnika ale było widać na pierwszy rzut oka,że Nastia ma siłę lecz jest głupia, a Damien na odwrót. Westchnęła przechodząc obok pustej Wielkiej Sali. Wszyscy zapewne siedzieli już w dormitoriach.
-Widzę, że ci dobrze poszło...
-Syriusz-wysyczała stając na środku korytarza- powinieneś być w dormitorium.
-No tak ale chciałem ci pogratulować, nie tak jak Remus. Wiesz-zaśmiał się wesoły- on totalnie zbladł, sądzi, że jesteś małą niewinną dziewczynką.
-To źle myśli, coś jeszcze chcesz? Może znowu w główkę z patelni?
-Co to to nie....spokojnie ja tylko chciałem ci coś dać.
-Kolejna propozycja? Nie dzięki!
 Podszedł powoli do niej. Był wyższy o wiele razy wyższy. Po pierwsze był chłopcem i był starszy o rok. Po drugie Nikora nie wiadomo po kim odziedziczyła to, że była dosyć niska.
-W sumie lubię jak dziewczyny sa niższe to urocze...ty jesteś urocza.
-Co...
-Ciii-położył swój palec na jej ustach. Nikora nie wiedziała czy to jest zamach. Czy ma się bronić? Syriusz nigdy nie był groźny ale teraz jego zachowanie wyglądało podejrzanie.
 Zanim się zorientowała chłopak włożył jej coś za ucho i pocałował ją w czoło. Co za bewstydny cham! Tak perfidnie ją całować!
-Co...
-Oj ciii-powiedział rozbawiony Syriusz- zanim zaczniesz mnie wyzywać ulotnie się, żegnaj ślicznotko.
 Szybko pobiegł do swojej wieży zostawiając Nikorę oszołomioną. Co to miało być?! Dziewczyna prawie jak zombie zawędrowała do swojego dormitorium. Gdy wszedła w Pokoju Wspólnym siedzieli Slytherińczycy bawiacy się na całego. Ktoś złapał ją za ramię i zaciągnął w kąt. Był to Tom.
-No cóż gratuluję ci.
-Dzięki ale każdy mi dziś gratuluje, nie jesteś wyjątkiem.
-Coś ty taka rozdrażniona?
-Po prostu....coś!
-Wredna z ciebe kobieta! Mam nadzieję, że będziesz kiedyś dla mnie pracować jako prawa ręka.
-Oj uwierz...tak będzie.
 Wyrwała się z uścisku Toma i chciała już iść gdy złapał ją spowrotem.
-Od kogo masz tą różę?-zapytał niezadowolony
-Co jaką...-dotknęła swoich włosów, to był to! Syriusz dał jej różę- ym od....Syriusza.
-To jakiś słaby podryw?
-Oj o co ci chodzi, to było w ramach przeprosin.
-O Nikora! Gratuluje!-krzyknął Xamille przytulajac się do niej- Rozwalisz ich!
-Hah dzięki! Oby! Byłoby super!
-Jasne, że dasz radę!-powiedziała Irria wesoła-Kiedy pierwsze zadanie?
-Za tydzień.

 Priscilla leżała na łóżku. Rozmyślała nad swoim planem. Nie wiedziała jak zbliżyć sie do Severusa. Może po prostu trzeba poprosic go o korepetycje z eliksirów? Tak! To jest myśl!
 Chciała już wstawać z łóżka gdy do ich pokoju wszedła Nikora z Irrią. Pierwsze co przykuło jej uwagę była duża czerwona róża wplątana we włosy czerwonookiej.
-Od kogo ta róża?-spytała rozkładając sie wygodniej na łóżku.
-Nigdy nie zgadniecie.
-Pewnie od Tomcia-uśmiechnięta Irria usiadła na swoim łóżku.
-No jasne, że nie!-prychnęła Nikora-skąd ten pomysł?
-O to może Regulus?-odparła Priscilla- W sumie ładna ta róża, oh gdyby Severus mi taką dał!
-Moze kiedyś dostaniesz- Nikora uśmiechneła sie tajemniczo.
-On nawet nie zwraca na mnie uwagę! Irria jak ty poderwałaś tego swojego!
-On mnie poderwał....posłuchaj po prostu Severus to Severus i on no...
-...on po prostu nie jest do tego przyzwyczajony-dodała Nikora.
-Tak sądzicie? No dobra...poczekam.

Xamille Black przechadzał się razem z Regulusem po korytarzu. Był spokojny słoneczny dzień, uczniowie w Hogwarcie byli dzisiaj rozleniwieni. Cóż poradzić na taką piękną pogodę. Każdy myślał o niestworzonych rzeczach, a panicz Xamille właśnie rozmyślał o tym co było zadane. Jedyny uczeń,który przejmował się sprawdzianami! Chciałby mieć święty spokój ale Regulus...eh przyczepił się jak wrzód do psiego ogona.
-Ej ej!-krzyczał jakiś pierwszoklasista- biją się! Biją się!
-Kto się bije?-spytał Regulus.
-Jakieś dwie dziewczyny! Z Gryffindoru i Slytherinu!
 
             Kilka minut wcześniej.
Irria szła na spotkanie z Arnoldem.  Mijała akurat dziedziniec gdy zderzyła się z Jamesem Potterem. Nie przepadała za nim, podobała mu się ta ruda zdzira.
-O wybacz...-powiedział- nie zauważyłem cię.
-Tak super...odsuń się lepiej ode mnie, cuchnie od ciebie desperatą.
 Odwróciła się i miała iść dalej gdy zauważyła Lily w objęciach Arnolda. W oczach blondynki zaczęły płonąc płomienie! Co ta ruda małpa robi z JEJ Arnoldem?!
 Wściekła złapała Lily za włosy i pchnęła na ścianę.
-Co ty robisz z moim chłopakiem dziwko!?
-Jak do mnie mówisz?!-krzyknęła ruda.
-O ty zdziro!
Irria wkurzona rzuciła sie na Gryfonkę. Zaczęła sie zażarta damska jatka.  Czyli bicie sie na chybił trafił, drapanie się po twarzy pazurami i ciagnięcie za włosy. Nie minęło dużo czasu gdy zaczęło się wielkie zbiorowisko. Każdy dopingował  jednej z dziewczyn.
-Co tu się dzieje do cholery?!-krzyknęła Nikora wchodząc do środka kręgu.
-Lily! Czekaj pomogę ci z tą suką!-powiedziała jakaś laska rzucając się na Irrię.
 Nikora nie wytrzymała! Rzuciła się na obie Gryfonki i tak mocno pociągnęła je za włosy , rzuciła je na tłum, a na rękach jej zostaly kłębki włosów.
-Nikora ogarnij się!-krzyknął  Syriusz.
 Chłopak złapał ją w pasie odsuwajac od miejsca zdarzenia. Niestety ,,przypadkowo'' kopnęła go w brzuch i przywaliła mu w twarz. Nikt nie ogarniał co sie dzieje!
-Co tu sie do cholery dzieje?!-krzyknęła profesor McGonagall- wszyscy macie wracać do dormitorium! Irria Blach, Nikora, Rosier, Syriusz Black i Lily Evans! Do gabinetu dyrektora!

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 5

 Wszyscy siedzieli w Wielkiej Sali. Dyrektor Dumbledore ogłaszał właśnie wszystkim uczniom wesołą nowinę.
-W tym roku odbędzie się Turniej Trójmagiczny! Chciałbym wam zatem przedstawić uczniów z szkoły magicznej Beauxbatons!
 Do Wielkiej Sali weszli uczniowie i uczennice ubrani w aksamitne niebieskie mundurki szkoły Beauxbatons. Dziewczęta szły jak motyle, prawie nie dotykając ziemi i uśmiechały zalotnie do wszystkich. Natomiast chłopcy szli pewnie siebie lecz ich delikatne twarze nie pasowały do ich stylu chodu.  Za nimi weszła dosyć wysoka kobieta, dyrektora Beauxbatons Madame Maxime.  Reszta jej uczniów zdążyła rozesłać po całej sali tysiące kolorowych motyli.
-Eh założę, się, że nie dadzą rady-powiedziała Nikora.
-Tak myślisz?-spytała Irria patrząc sie zafascynowana na motyle.
-Mówię ci, nie mają szans są zbyt łagodne...chłopcy z resztą też! Ty ich widzisz! Przypominają takich jakiś...eh sama nie wiem...
-A teraz moi drodzy!-krzyknął dyrektor- czas na uczniów z Drumstrangu!
  Wtedy do Wielkiej Sali weszli kolejni uczniowie. Tym razem mieli na sobie ciężkie ciuchy z futrem, duże buty i długie płaszcze. Pokazali jakiś dość dziwny i agresywny taniec po czym usiedli przy stole przyniesionym specjalnie dla nich i uczniów z Beauxbatons.
-A oto przedstawiam wam zasady! W tym roku osoby od piątej klasy mogą brać udział, niższe klasy nie mogą! Turniej ten jest strasznie niebezpieczny! Dlatego wiec musicie się dobrze zastanowić czy na pewno chcecie brać w nim udział! Jednakże, gdy wygracie czeka was wieczna chwała i Puchar!
 Wszyscy zaczęli klaskać zadowoleni. Dumbeldor pokazał im Czarę ognia. Była niesamowita! Taka magiczna!
  Po kolacji wszyscy wrócili do swoich dormitoriów. Wszyscy Ślizgoni siedzieli w pokoju wspólnym i zaczęli gorączkowo rozmawiać o turnieju.
-Założę się, że to będzie ktoś ze Slytherinu!
-Właśnie!-krzyczał ktoś- Gryffoni nie mają szans! I to najmniejszych!
 Nikora słysząc to przewróciła oczami. Ah ta ślizgońska pewność siebie!
-Widzę, że nie lekceważysz swojego przeciwnika-powiedział Tom siadając obok niej na kanapie.
-Osoba,która lekceważy przeciwnika jest głupia, ale i tak jestem pewna siebie!
-I tak trzymaj...słyszałem,że zostałaś prefektem.
-Tak...dostałam odznakę w wakacje.
-Słyszałem o tym-powiedział cicho- co się wydarzyło u was...
 Dziewczyna spojrzała się na niego podejrzliwie. Jakim cudem on to wie? Czyżby Severus się wygadał?
-Severus?
-Tak-powiedział- oraz gazety. Mugol zabił swoją żonę czarownicę. Domyśliłem się od razu, że to o was. Podobno rzucono na niego zaklęcie uśmiercające.
-Nie zamierzam o tym rozmawiać  z tobą....
-I tak w końcu porozmawiasz przecież jesteś ze mną prefektem.
-Ty....-syknęła lekko wkurzona.
-Nikora!-krzyknęła Irria-nie zgadniesz! Zostałam prefektem! Znaczy z racji tego, że jest turniej to dobrano jeszcze jedną parę prefektów i ja i Arnold jesteśmy nimi!
-Hah to się cieszę z tego powodu...
 Nikora powoli wstała. Musiała jak najdalej oddalić się od Toma. Zawsze gdy była w jego towarzystwie czuła coś na kształt... lekkiego niepokoju. Nie potrafiła tego wytłumaczyć.

 Na drugi dzień Nikora, Xamille, Priscilla i Irria siedzieli w Wielkiej Sali. Obserwowali kto wrzuca swoje imię do czary ognia.
-To jak wrzucasz swoją kartkę?-spytał Xamille.
-Tak...mam ją już zapisaną, a wy?
-Tak jasne-uśmiechnęła sie Priscilla- a wiecie co jest najlepsze? Że będą tańce! I to takie woooolne....eh.
-Dobra dobra!
  Nikora wstała powoli z swojego miejsca i podeszła do czary. Trzymała mały papierek z jej imieniem. Była stuprocentowo pewna, że chce wziąć udział w tym turnieju!
-Wolałbym byś nie została wybrana.
-Remus...-odwróciła się i spojrzała na niego. Stał razem z resztą huncwotów. Widać, że Potter i Syriusz również chcieli wziąć udział.
-Dlaczego tak sądzisz Remusie?-spytała patrząc się na niego.
-Jak mówiłem jesteś zbyt delikatna na to.
-Nie bujaj w obłokach.
 Szybko wrzuciła swoją kartkę z imieniem, a wtedy płomień w czarze zmienił kolor na czerwony. Wszyscy zaczęli klaskać.
-Powodzenia-uśmiechnęła się do nich.

 Xamille wędrował korytarzami razem z  Priscillą.  Nie było dzisiaj żadnych lekcji dlatego więc nie mieli co robić.
-Co zamierzasz zrobić?
-Potrzebna mi patelnia!
 Weszli do kuchni gdzie krzątały sie skrzaty. Żadne z nich nie zauważyło jak dziewczyna zabrała szybko patelnie. Zadowolona wybiegła z pomieszczenia.
-Nie przesadzasz? Ona jest duuuża!
-No to co?-machnęła patelnią- mówię ci będe delikatna!
 Wtedy zamachnęła sie mocno i walnęła w coś, a raczej kogoś i tym kimś był Severus. Jego książki porozsypywały się wokół niego, a sam leżał nieprzytomny z guzem na czole.
-O Kurwa....-powiedziała Priscilla.
-Mówiłaś,że będziesz delikatna.
-Ups?

 Szła powoli nad jezioro. Dobrze pamiętała tamten dzień gdy prawie się w nim utopiła i od tamtego dnia cały czas widziała koło niego mężczyznę. Miał on długie czarne włosy do bioder i nosił czarna zbroję z zielonym płaszczem. Był niezwykle blady trochę jak ona ale on sie nigdy nie zestarzeje, nigdy.
 Widząc osobę siedzącą obok drzewa Nikora podbiegła do niej. Wiedziała, że to on! Wiedziała! Zawsze potrafiła go rozpoznać.
-Och Nikora wreszcie wróciłaś! Wiesz jak mi tęskno było za tobą?-powiedział cicho.
-Oj nie udawaj poety-usiadła obok niego- jak ci minęły wakacje?
-To co zwykle...chodzenie po Hogwarcie, zerkanie co robią niektórzy nauczyciele i to wszystko.
-Nudne masz życie pozagrobowe.
-Och tak! Ja wielki Salazar Slytherin! Siedzę, muszę siedzieć w Hogwarcie i czekać aż moje winy zostaną mi wybaczone!
-Wiesz dla mnie jesteś spoko facet-uśmiechnęła się szeroko- nawet ubierasz się fajnie jak na starego dziadka!
-Wypraszam to sobie!
-Oj już już...
-Uważaj! Twój Romeo idzie!
-Że,który!?-wstała gwałtownie oglądając się wszędzie.
-Ten no uroczy Gryfonek.
-Aaaa Remus...
-Chyba tak.
 Jednak nie był to Remus tylko Syriusz. Przeklinała w tej chwili Salazara, że ją wrobił! Tak to by uciekła! Ale nie musi się teraz użerać z tym głupim Gryfonem! Chyba tylko Remusa traktowała jak przyjaciela...innych z Gryffindoru nie lubiła.
-O...hej...Nikora-powiedział uśmiechając sie przy tym.
-Taaa witaj.
 Szybko trzeba obok niego przejść i zwiać!
-Posłuchaj mam do ciebie pytanie.
-Nie obchodzi mnie one-powiedziała zimno i go ominęła, ale on uparty jak osioł poszedł za nią.
-Na pewno?
-Dobra czego chcesz?
-Umówisz się ze mną na randkę?
-No nie wierze....
-No żadna laska nie wierzy gdy Syriusz Black zaprasza je na randkę! A więc..-puścił do niej oczko- rozumiem, że sie zgadzasz.
-Oj...-uśmiechnęła się głupio- wybacz ale mam w nosie inne laski i dziwki z Gryffindoru, wyobraź sobie, ze jedynie wyobrażenie z tobą jakie mam to chęć przywalenia ci w tą twoją rzekomo śliczną buźkę. Więc daje ci wybór, albo sie odwalisz ode mnie, albo ja z życia zrobię ci takie piekło, że będziesz błagał na kolanach o przebaczenie.
 Gdy wysyczała mu to prosto w twarz od razu odeszła. Co za kretyn! Miał czelność ją zaprosić na randkę! Co za debil!
-Wow nie wiedziałem, ze jesteś aż taka gorąca! Może jednak rozpatrzysz moją propozycję?
-Oj zamknij się! Przydałaby się teraz patelnia!
 I wtedy koło nich przeszła Priscilla z Xamillem, właśnie nieśli nieprzytomnego Severusa.
-Haha Smarkolus!-zaśmiał sie Syriusz.
-Priscilla....daj patelnię...
-No dobra! Jeśli chcesz!
 Syriusz uśmiechał sie zadowolony. Nie wiedział na co dziewczynie patelnia. Lecz gdy zobaczył w jej oczach  rządzę mordu od razu zaczął uciekać. Jakiż komiczny był widok gdy niska dziewczyna goniła starszego kolegę z patelnią,którą wymachiwała we wszystkie strony. Przebiegli obok dużej ilości uczniów. Zauważyła ich Irria i Arnold.
-Czy to...-zaczął Arnold.
-...Nikora i Syriusz?!
-Dawaj Nikora! Zbij go!-krzyczał Arnold oraz reszta Ślizgonów widząc to.
 Syriusz wbiegł na korytarz prowadzący do wieży Gryffindoru. Niech tylko spróbuje uciec do swojego dormitorium! A niech to szlag! Przechodzi przez obraz Grubej Damy! W ostatniej chwlli Nikora wślizgnęła się przez wejście zanim sie zamknęło.
 Weszła powoli do pokoju wspólnego Gryffonów. Syriusz zdyszany rozmawiał z huncwotami,którzy siedzieli na wygodnych czerwonych kanapach.
 Nikora podeszła powoli do nich i walnęła Syriusza mocno z patelni w głowę. Chłopak pisnął z bólu i odwrócił sie widząc kto to zrobił.
-Co ty tu robisz!
-Wlazłam za tobą debilu! Powinieneś dostać mocniej!
-Nikora co ty tu robisz...-spytał Remus wielce zaskoczony.
 Wtedy reszta Gryfonów nagle skapnęła się, że w ich pokoju wspólnym jest wróg. Lupin szybko złapał ją za ramię i zaciągnął do wyjścia.
-Nie powinnaś tu przychodzić! Wiesz jak Gryfoni nienawidzą ślizgonów!
-Syriusz proponował mi randkę-powiedziała spokojnie.
-Że co ci proponował?!
-To co słyszysz, proponował mi randkę dlatego biegałam po całej szkole z patelnią tylko po to by go mocno zdzielnąć!
-Odmówiłaś mu?
 Widać było, że Remus jest lekko zestresowany. Patrzył sie intensywnie na dziewczynę.
-Odmówiłam, a  on na to, że jestem gorąca i czeka na moją odpowiedź....pedofil.
-Eh....chodź odprowadzę cię lepiej.
-Och Remus! Co ty tutaj robisz tak przed wejściem!
 Do wieży weszły jakieś trzy rude dziewczyny. Nikora rozpoznała w nich Lily Evans ,,przyjaciółkę'' Severusa. Jakoś nigdy jej nie lubiła z resztą jej koleżanek też.
-To dziwki czy twoje koleżanki?-spytała od razu.
 Oczy Lily otworzyły się szeroko. Nie wiedziała co powiedzieć, ale za to Remus wiedział co zrobić i wyprowadził Ślizgonkę na zewnątrz.
-Co to było?!
-No co kulturalnie i szczerze sie spytałam.
-To dziewczyna mojego przyjaciela!
-Nie obchodzi mnie to...-warknęła- idź do nich...jedna pożerała cię wzrokiem! No śmiało idź! Ja się sama odprowadzę!
-Ale...
-Nie ma żadnego Ale! Remus nie jestem twoja dziewczyną byś się o mnie tak martwił! Odpuść sobie! Syriusz niech też odpuści bo spotka go krzywda.
-Ale myślałem, ze ty i ja...
-To źle myślałeś!
 Szybko ruszyła przed siebie. Musiała mu to powiedzieć. Musiała zrobić to dla ciebie jak i Severusa.

Na drugi dzień wszyscy zebrali sie w Wielkiej Sali. Dzisiaj czara miała wybrać uczestników do turnieju trójmagicznego. Wszyscy siedzieli podekscytowani oprócz Remusa. Zerkał co jakiś czas na Nikorę, a ona usilnie unikała jego spojrzenia.
-Czas zacząć!-krzyknął dyrektor i podszedł do czary ognia. Z Czary wydobył się czerwony ogień i wyleciała z niego kartka,którą Dumbeldor zwinnie złapał- reprezentantka Drumstrangu Nastia Petrowa!
 Wszyscy zaczęli klaskać, a chłopcy z Drumstrangu zaczęli zadowoleni gwizdać. Nastia była wysoka i dobrze zbudowana. O dziwo miała ciemną karnację. Dumnie przeszła przez salę i przeszła do komnaty dla zawodników.
-Reprezentant Beauxbatons Damien Gilles!
 I znowu oklaski! Damien akurat był dobrze zbudowany, nie wyglądał delikatnie tak jak reszta chłopców z jego szkoły. Gdy przechodził przez salę dziewczyny zaczęły wzdychać z zachwytu!
-A teraz czas na reprezentanta lub reprezentantkę Hogwartu!
 Dyrektor złapał kartkę i patrzył się na nią. Nikora zauważyła jak Remus coś mówi do niej.
-Obyś to nie była ty...

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 4

                                                                                                                   5 lat później
 Tydzień przed pierwszym września wszyscy uczniowie Hogwartu chodzili po  Ulicy Pokątnej robiąc ,,zwyczajne'' jak dla nich zakupy. Dwóch chłopców w  wieku szesnastu lat weszli do  Madame Malkin. Musieli zakupic nowe mundurki szkolne.
-Dzień dobry-odparł brunet.
-Och witam witam!-odpowiedziała kobieta- poczekajcie! Zaraz ktoś do was podejdzie!
 Oboje podeszli w głąb sklepu oglądając różne materiały.
-Myślisz, że ten rok będzie fajny Remusie?-spytał czarnowłosy chłopak.
-Jasne Syriuszu...będzie Turniej Trójmagiczny! Zamierzam wziąść w nim udział
-Haha ja też! Wieczna chwała i dziewczyny! O tak!
-Życzę powodzenia, ponieważ to ja będę reprezentantką Hogwartu-powiedział kobiecy głos.
 Zza regału wyszedła dziewczyna o kruczoczarnych włosach związanych w długą kitę. Była ubrana w krótką sukienkę przed kolana lekko rozkloszowaną z gorsetem. Na rękach miała długie siatkowane rękawiczki. Na nogach miała rajstopy w czaszki i duże czarne buty.
 Remus i Syriusz patrzyli się na nią jak na jakieś bóstwo. Nigdy nie widzieli takiej dziewczyny no chociaż... Zerknęli na jej twarz. Była blada i miała kuszące czerwone usta, jej oczy były pomalowane na czarno.  Lupin patrzył się w nie i zrozumiał, ze są czerwone a tylko jedna osoba jaką znał miała czerwone oczy.
-Nikora...-powiedział cicho.
-A któżby inny?
 Uśmiechnęła się do nich w dosyć dziwny sposób.
-Czekaj....zaraz kto?-zapytał Syriusz.
-Uratowałeś mnie ciołku przed utopieniem pięć lat temu.
-Aaaaa to ty byłaś tą małą ze Slytherinu? Dzięki tobie dostaliśmy punkty dla naszego domu za uratowanie życia innemu uczniowi-wyszczerzył się wrednie.
-Taaa ale i tak my zdobyliśmy puchar domu więc nie powinieneś sie tak cieszyć.
-Zamierzasz brać udział w Turnieju Trójmagicznym?-spytał Remus.
-Oczywiście, że tak. Nikt nie jest taki dobry by reprezentować Hogwart, a ja jestem wprost idealna do tego.
-Och jakaś ty skromna! No tak należysz do Slytherinu-warknął Syriusz.
-I co w związku z tym? Zazdrościsz mi?
-Nie mam czego!
-Dobra Syriusz!-powiedział Remus odciągając go od dziewczyny- zmieniłaś się...
Nikora wzruszyła ramionami i zaczął brać materiały z półki.
-Każdy się zmienia-odparła- Każdy.
-Wyglądasz na taką bardziej...przygnębioną.
-Życie to nie jest tylko zabawa, ale wy huncwoci oczywiście o tym nie wiecie.
-No nie tego juz za wiele!
 Syriusz podszedł szybko do niej, wkurzony nie wiedział co zrobić więc złapał ją mocno za nadgarstek.
-Skrzywdzisz niewinną dziewczynę?-odparła spokojnie.
 Chłopak usłyszał za sobą ciche klaskanie i czyjiś śmiech. Znał go. To był jego brat Regulus
-Brawo bracie, rzucasz się na moją ukochaną?
-Debile!
 Wyrwała się z uścisku chłopaka. Znudzona patrzyła się na nich.
-Którego pierwszego mam zmierzyć?
-Słucham?-powiedział Regulus.
-No to co słyszycie...chcecie nowe szaty czy nie?
-A bo zrozumiałem coś innego-chłopak zarumienił się lekko.
-Zboczeniec-uśmiechnął sie wrednei Syriusz na co Remus tylko parsknął śmiechem.
-Dobra ja chcę pierwszy-powiedział Lupin i wtedy Nikora zaczęła brać z niego wymiary.
-Regulus-powiedziała skupiając sie na swojej pracy- widziałeś może Irrię, Xamilla i Priscillę?
-Och nasza droga koleżaneczka nie wie gdzie są jej Żmije?
-Syriusz zamknij się!-powiedział Ślizgon- ona się pyta mnie a nie ciebie!
-Och jakiś ty zakochany w niej! Będziemy rodziną!
-Nawet o tym nie myśl-powiedziała cicho-nie zamierzam widzieć twojej gęby na rodzinnych obiadkach.
-No już spokojnie-odparł Remus-pójdziemy później na lody?
-Jasne dlaczego by nie!

 W tym samym czasie Priscilla chodziła za Severusem. Musiała wymyśleć jakiś przebiegły plan by on wreszcie ją zobaczył, a może tak...walnąć go ,,przypadkowo'' z patelni? Powie, że to przypadkowo. Próbowała już wszystkiego! Nic się nie udało! Może on lubił takie dziewczyny,które trudno jest poderwać? Pewnie o to chodzi!
-A ty co się tak skradasz?-zapytał Xamille.
-Co mnie straszysz! Nie ładnie tak!
 Kopnęła go w nogę mocno. Zgubiła Sevrusa i musiała się na kimś wyżyć!
-No ej spokojnie! Wszedł do ksiegarni. Ty też tam leć bo ci ucieknie!
-No wiesz co! Jesteś okropny!
-Ej widzisz to?!
 Wskazał palcem na Irrię. Uśmiechała się od ucha do ucha trzymając za rękę Arnolda. Wszyscy podejrzewali już rok temu, że są parą, a oni temu zaprzeczali! A teraz doskonale widać jak patrzą na siebie, tacy zakochani.
-No nie!-fuknęła Priscilla- a mi trudno poderwać Severusa! Normalnie foch!
-Wiesz z naszej paczki to tylko my nie mamy pary...
-A Nikora to co?
-Rzekomo ma romans z Remusem ale tego to nie jestem pewien...
 Wtedy od krawcowej wyszedł Remus i Nikora. Śmiali się z czegoś i o boże! Złapali się za ręcę!
-Ej! Jakim cudem one mają chłopaków! Przecież spotykamy się codziennie!
-Eee a bo ja wiem?-powiedział Xamille- podejdźmy do nich.
-O tak!
 Podeszli szybko do nich. Priscilla potrząsnęła swoją przyjaciółką.
-Czy ty chodzisz z huncwotem?!
-Oczywiście!-odparł Remus.
-Nie...
-Ej ale jak to nie!-powiedział zerkajac na Nikorę.
-Nie chodzę z tobą...skąd w ogóle taki pomysł co?
-To gdzie idziecie RAZEM?-zapytał Xamille.
-Na lody! Idziecie z nami?

 Był wieczór więc każdy szedł do swoich domów. Remus był taki miły, że postanowił odprowadzić Nikorę do domu.
-Wyładniałaś..znaczy sie zawsze byłaś piękna ale no...
-Wiem o co ci chodzi, dzięki.
-Ym..-zarumieniony spojrzał sie na nią- uważaj na Syriusza.
-Dlaczego niby? Jestem dla niego jak powietrze i się ciesze z tego.
-Ale on...chyba zauważył, że ty no...
-Eh wykrztuś to  z siebie.
 Remus zrobił sie cały czerwony na twarzy. Przy Nikorze zawsze czuł sie jak głupek mimo tego, że był bardzo inteligentny. Pamiętał jak ona zaczęła sie robić sie śmielsza. Juz rok temu gdy była w czwartej klasie było głośno o jej wyczynach. Cicha woda brzegi rwie jak to się mówi. Ona i jej paczka byli niesamowici, chwaleni przez nauczycieli, dyrektora i uczniów. Niestety Huncwoci za nią nie przepadali oprócz niego.
-Wiesz...on lubi ladne dziewczyny, a ty dorosłaś....trudno mi to wytłumaczyć.
-Chodzi ci o to, że on chce mnie wykorzystać ponieważ nie jestem już dzieckiem. Urosłam, wyglądam jak kobieta, a nie mała dziewczynka.
-Dokładnie...
-Hah rozumiem, nie martw się nie łatwo mnie poderwać.
-Ym właśnie o to sie martwie...
-Nie martw się.
Pocałowała go w polik i uśmiechnęła tajemniczo.
-Do zobaczenia w szkole.
-Aż tak póżno?!
-No to na peronie-powiedziała i zniknęła gdzieś  w zaułku.
 Wchodząc do domu usłyszała krzyki. Tak było zawsze. Tata się upił, a matka cierpiała przez to. Dobrze, że Nikora miała Severusa, a on miał nią. Byli dla siebie wsparciem gdyż rodzice nie mogli no bo jak?
  Dziewczyna przeszła kołu salonu. Przystanęła widząc oja bijącego matkę. Nienawidziła tego widoku! Po prostu nie cierpiała! Nigdy nie mogła pomóc jakoś matce.
-Ty dziwko!-krzyczał jej ojciec- No nieźle! Spłodził ją i miałem ją wyżywić! A teraz sobie od tak przyjedzie! No nieźle! Jesteś nic nie znaczącą dziwką Eileen! I że cie chciałem!
  Nie mogła wytrzymać! Musiała podejść do nich.
-Ojcze zostaw matkę! Ona nic nie zrobiła! Jest tobie wierna! Przecież o tym wiesz!
  Spojrzał się na nią wściekle. Rzucił matkę na ścianę, a ta krwawiła na całej twarzy. Co on z nią zrobił?!
-TY! Jesteś też dziwką! Tak samo jak matka!
-Ale o czym ty mówisz...
-To co słyszysz! Matka dała dupy i zrobiął ciebie! Nie jestem ojcem dziwki!
-Tato!-Severus szybko przybiegł do salonu-upiłeś sie! Wydaje ci się!
-Wydaje mi sie?!-ryknął groźnie- ona właśnie mi powiedziała! Powiedziała, że jesteś córką jakiegoś Rosiera!
-Ojcze...
-Precz mi z oczu!
 Przywalił Severusowi tak mocno z pięści że chłopak walnął w ścianę i cały krwawił. Matka tylko leżała i cicho płakała. Zawsze była słaba ale że aż tak...
-Na kolana suko!
-Co prosze?
-To co słyszysz! A jak nie..!
 Wtedy przywalił też dziewczynie. Poczuła ostry ból pod okiem. Złapała się w to miejsce. Ojciec nigdy jej nie uderzył nigdy...
-Nie!
 Chłopak wstał i rzucił sie na ojca. Niestety nie miał żadnych szans. Ojciec go powalił na ziemie i zaczął mocno kopać. W nosie miał że to jego syn. W nosie miał jak chłopak krzyczał by przestał. Nikora wystraszona wyciągnęła różdżkę. Nie wiedziała że kiedyś wypowie to zaklęcie.
-Crucio!
 Mężczyzna przewrócił się szybko na podłogę i krzyczał z bólu. Gdy pierwsza fala bólu minęła podszedł do niej bardzo wkurzony.
-Ty zdzirowata wiedźmo! Sprzedam ciebie!
-Nie!
Uciekła szybko do kuchni, a on złapał ją w pasie i cisnął na stół który się połamał pod wpływem zderzenia. Dziewczyna wydzuła pod rękami nóż i dźgnęła ojca w nogę. Ten zaczął wykrzykiwać różne przekleństwa i kulejąc wszedł do salonu. Ona kucała koło fotelu rozglądając się gorączkowo gdzie zostawiła różdżkę.
-Zabije cię suko!
 Zamachnął sie i wtedy trafił nożem w ciało...ciało swojej żony. Patrzyła się przerażona na niego,a on był zdziwiony. Właśnie zabił swoją własną żonę. Ta osunęła się na podłogę już martwa.
-Widzisz co zrobiłaś dziwko! Zginiesz w męczarniach!
-Avada kedavra!
 Ciało mężczyzny się zaświeciło i runęła na zwłoki swojej żony. Dziewczynka patrzyła się wystraszona. Nie wiedziała co się stało. Jak sie stało?! Czyżby Severus także użył zakazanego zaklęcia?
-Już lepiej moja droga?
 Przed nią stał mężczyzna w czarnym płaszczu. Opierał się na jakiejś lasce z motywem węża. Widać było ,że osoba ta nie jest stara, nosi tą laskę tylko by poprawić swój wizerunek. Uśmiech miał wredny. Jakby został zrzucony z nieba gdyż  wyglądał jak anioł śmierci. Miał złociste włosy, jasną cerę, czerwone usta i oczy czerwono brązowe.
-Jestem Eric Rosier, a ty zapewne Nikora?
-Yhym.
-Chodź moja droga.
Podał jej rękę, a ona oczywiście z niej skorzystała. Mężczyzna obejrzał ją od stóp do głowy i uśmiechnął w dziwny sposób.
-Z racji tego, ze twoja matka nie żyje jestem twoją jedyną rodziną i opiekunem. Dlatego więc zabieram cię do siebie moja córko.
-Ale...
-Mamo! Mamo!
 Wtedy zauważyli zrozpaczonego Severusa. Tulił do siebie ciało matki, nie wierzył co się stało.
-Rzuciłeś zaklęcie niewybaczalne!-krzyknęła Nikora.
-Tak...ale się mówi jaki ojciec taka córka...wiem że użyłaś Cruciatusa. Będę mieć małe problemy w Ministerstwie ale dzięki dobrej sumce zamkną się. Chodź idziemy!
-Ale Severus...moje rzeczy..
-Och zostaw go!-machnął ręką- pójdzie do domu dziecka to nie takie straszne, chociaż nikt nie będzie chciał szesnastolatka, za stary jest.
-Nie! Nie wybieram sie nigdzie bez mojego brata! Równie dobrze, możesz nas zostawić!
-Eh-westchnął stając w hallu, widać było, że ta cała sytuacja go męczy- dobra...bierz go, a wasze rzeczy zabiorą moi słudzy.
 Nikora podeszłą powoli do Severusa. Przytuliła go mocno. Nie mogła okazać słabości. Wiedziała, ze musi teraz wspierać brata, musi być dla niego oparciem.
-Chodź...Severusie.
Chłopak nic nie mówiąc wstał i spojrzał ostatni raz na matkę i wtedy wyszedł razem z siostrą na ulicę. Tam stał już duży czarny samochów, a w środku czekał pan Rosier. Wsiedli powoli do pojazdu, Severus siedział przygnębiony, Nikora zerkała na Rosiera,a on na nią.
-Masz tylko jej kolor włosów-odparł- widać, że z resztą jesteś podobna do mnie.
-Skąd ten pomysł...
-Słyszałem o twoich wyczynach, jesteś dosyć ciekawą osobą. Nigdy nie miałem tak utalentowanego dziecka!
-To sie ciesze-mruknęła-a gdzie jedziemy?
-Do mojej posiadłości! Spodoba się ci...znaczy wam.
-Dlaczego dopiero teraz?
-Co proszę?
-Dlaczego teraz przypomniałes sobie o mnie?
 Nie odpowiedział. Wiedziała dosknale o co chodziło. Jego dzieci były nieudacznikami. Znała ich bo chodzili do Slytherinu i byli nieudolni dlatego więc Rosier przyjechał po nią, ponieważ dzięki niej zdobywają puchar domu, wygrywają w quditcha i kto wie...może wygra turniej trójmagiczny?
 

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 3



Pierwszy dzień szkoły! Czwórka przyjaciół zmierzała do lochów na ich pierwszą lekcję, a były to Eliksiry z Slughornem. Weszli szybko do sali i zajęli miejsca w pierwszej ławce. Co jak co, ale oni zamierzali się czegoś nauczyć. Pierwszoroczniacy z Gryffindoru prychnęłi na nich.

-Dlaczego oni się tak na nas gapią, jakbyśmy zabili ich matki? -spytała cicho Nikora Priscilli.

Priscilla wychowywała sie w magicznej rodzinie. Zatem słyszała wiele rzeczy na temat Hogwartu.

-Gryffindor nie lubi Slytherinu ze wzajemnością.

-Ale to jest głupie! No bo...jak tak można...

-Normalnie...jesteśmy od nich lepsi! Bądźmy szczerzy!

Wtedy do sali wszedł Slughorn. Uśmiechał się do nich zadowolony.

-Witajcie pierwszoroczniacy! To wasza pierwsza lekcja więc mam nadzieje, że doskonale się będziemy dogadywać!


Po kilku lekcjach Nikora uśmiechała się wesoła. Nie wiedziała, że będzie tutaj tak fantastycznie! Była wręcz w siódmym niebie! Szkoda tylko, że inni patrzyli się na nich jak na demony. Postanowiła, że nie będzie typowym Ślizgonem! Będzie miła dla dla wszystkich! Przynajmniej sie postara.

-Co teraz mamy? -spytała Irria.

-Zdaje się, że teraz moja droga kuzynko mamy obiad. -uśmiechnął się Xamille.

-No to chodźmy! -oznajmiła Priscilla.

-Idźcie! Ja musze iśc do łazienki!

Nikora odeszła od nich. W rzeczywistości zapomniała czegoś z sali. Wracała więc powoli korytarzem do sali. gdzie uczyła profesor McGonagall. Akurat. gdy podeszłą do drzwi było słychać uniesiony głos pani profesor. Powoli zapukała i weszła do klasy.

-Przepraszam...ja..ym zapomniałam książki. -powiedziała cicho.

-Ah panienka Rosier! Proszę bardzo!

Dziewczyna nieśmiało podeszła do ławki gdzie siedziała kilka minut wcześniej i wzięła swój dziennik. Lubiła w nim zapisywać swoje myśli. Wtedy zauważyła, że przy biurku stoi Remus i przygląda się jej.

-Zrozumiałeś Remusie? -powiedziała profesor.

-Tak...

-Dobrze możesz iść na obiad.

Nikora wyszła szybko z sali i wtedy ją dogonił. Wziął większość jej książek i uśmiechnął się do niej promiennie.

-Mówiłem Ci, że jesteś zbyt delikatna by nosić takie ciężary.

-Ym ja...-spojrzała sie na niego i zrobiła się czerwona na twarzy- dzięki ale dam sama radę.

-Oj spokojnie pomogę ci!

-Ale no...daj to!

-Wybacz jestem dżentelmenem i nie będę patrzył jak dama jest w opałach.

-Nie jestem w opałach!

-A książki to co?

-Eh...w sumie to...ty też wyznajesz to, że..

-...że?

Spuściła głowę na dół i zrobiła się znowu czerwona.

-Nic nic.

Remus spojrzał sie na nią oczekujaco. Widząc, ze jednak nic nie powie objął ją swoim ramieniem.

-No śmiało mów...

-Też sądzisz, że Ślizgoni zawsze muszą być podli?

-Tak zazwyczaj są...dalej mnie zastanawia czemu taka pięknna dziewczyn robi u nich, a nie u nas.

-Kwestia...wyboru.

Tak weszli do Wielkiej Sali. Remus trzymał jej książki i obejmował ją, a ona cała zarumieniona patrzyła się na niego z lekkim uśmiechem. Gdy rozejrzała sie po sali zobaczyła Severusa. Gdyby jego spojrzenie mogłoby zabijać, Remus już byłby dawno martwy.


Xamille siedział grzecznie obok Irri jedząc jakąś pieczeń. W sumie nie obchodziło go to zbytnio. Uczył się zafascynowany eliksirów. Stwierdził, że to bardzo ciekawa dziedzina i bardzo go interesuje.

-Zjedz wreszcie coś porządnie, a nie czytasz książkę. -odparł Regulus Black.

-Właśnie, nasz kuzyn ma rację. -poparła go Irria.

-Oj co wy chcecie! Wiecie jakie to jest fascynujące!

Uśmiechnął sie jak zwariowany do nich i czytał dalej książkę. Nie wiedzieli co to znaczy dobra i porzadna książka! Pff co za nieuki! No chociaż z Irrią można było czasem pogadać o książkach, ale nie o nauce.

-W sumie to co tak długo robi Nikora w tej łazience? -spytała Priscilla jedząc swoja porcję.

-Hej widzieliście gdzieś Nikorę?

Severus usiadł obok Priscilli i zerknął raz na nią raz na jej przyjaciół. Było wiać gołym okiem jak dziewczyna się rumieni.

-W sumie to nie wiem Severusie...

-Eh...-westchnął chłopak- a kiedy widzieliście ją ostatni raz?

-Poszła do łazienki, ale się nie stresuj. -położyła rękę na jego ramieniu i uśmiechnęła się szeroko.

-Boże...jakie podrywy. -powiedział znudzony Xamille- Lepsze teksty i gesty są w książkach pff!

-Oj no weź! -krzyknęła Priscilla- Xamille gadasz bzudury! Prawda Seviś?

-Och Seviś! Och och!-zaśmiał sie Xamille.

-Sevi powiedz coś jemu!

Ale Severus był zajęty. Ciskał akurat śmiercionośnymi piorunami w stronę Lupina. Wstał szybko i w jednej chwili stał przed ,,parką''. Nikora spojrzała się na niego zdziwiona, a Remus nawet go nie zauważył.


-...więc jakbyś chciała mógłbym ci pomóc-mówił uradowany. -Ona idzie ze mną! Severus wyrwał ją z objęć chłopaka i zaciągnął do ich stolika. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje i czemu jej brat stał się nagle taki agresywny. Czyżby zrobiła coś złego? -Siadaj! Grzecznie usiadła między Severusem i Priscillą. Chłopak nałożył jej sporą porcję ziemniaków i pieczonego kurczaka. -Nie zjem tyle..-powiedziała cicho. -Własnie -odparł Xamille- gdzieś ty była kobieto? -Byłam po mój dziennik... -O właśnie - podszedł do nich Remus uśmiechając się wesoło- Proszę twoje książki. Wręczył w jej dłonie książki i uśmiechnął się promiennie. (woah...chyba promuje pastę do zębów ). -Pamiętaj musisz oszczędzać swoje śliczne rączki. -schylił się i cmoknął ją w policzek. Dla Severusa to było za dużo i popchnął Lupina wprost na stół Gryffindoru. -Severus! Spokojnie! Jest już dobrze.... Nikora pogłaskała go po plecach uspokajająco. Wiedziała, że lubi jak go tam dotyka. Czuła się wtedy jakby zajmowała się wystraszonym zwierzątkiem, co w pewnym sensie było prawdą. 
-Źle się czuje...chyba muszę iść do pani Pomfrey.
- Pójdę z tobą -oparł jej brat.
- Spokojnie...pójdę z Xamillem,prawda? 
- Co? A tak tak.... Wstała powoli razem z przyjacielem biorąc swoje książki. Jakoś nie czuła głodu tylko jakąś odrazę. Nie mogła patrzyć na jedzenie bo zbierało się jej już na wymioty. Zanim wyszła schyliła się do Priscilli. -Zajmij się nim...tylko bez wygłupów! 
-Oczywiście! -Wyszli powoli z Wielkiej sali i skierowali się do skrzydła szpitalnego.


Okazało się, że było to lekkie zatrucie. Po godzinie Nikora z Xamillem chodzili po Hogwarcie, gdyż skończyły się lekcje. 
-Fajnie jest tutaj! 
-Yhym-odparł Xamille czytając jakąś książkę. 
-Och Xamille! Ogarnij się! Czas wreszcie skończyć takie rzeczy! 
-Ale to jest takie fascynujące! 
-EJ spójrz! Jak tu fajnie! Jest jeziorko! I drzewko do siedzenia! 
-Fascynujące... -Nikora wkurzona wzięła książkę kolegi i zaczęła a nią biegać. 
-No oddawaj to!-krzyczał ślizgon. 
-Nie oddam ci bo...- Wtedy dziewczyna poślizgnęła się w błocie i wpadła do jeziora. Było strasznie głęboko, a sama nie potrafiła pływać. Zaczęła krzyczeć o pomoc, czuła jak w jej płuca wchodzi woda, która brała ją na same dno. 
-Xamille! -Ja nie umiem pływać! Boże co mam robić! 
-Ja się tym zajmę! Jakiś chłopak, zapewne z Gryffindoru wskoczył do wody. Złapał szybko już nieprzytomną dziewczynę i próbował ją wyciągnąć. 
-Złap ją za ręce. -krzyknął do Xamilla
 -Ale ja... 
-No łap! Xamille opanował strach i złapał Nikorę za ręce po czym pociągnął do siebie. Udało mu się zaciągnąć ją na dość dużą odległość od jeziora. Gryfon podskoczył do nieprzytomnej. 
-Idź wezwij pomoc!

-N-no dobra!

Zerwał się i szybko pobiegł w stronę szkoły. Wiedział, że życie jego przyjaciółki jest w jęgo rękach więc starał się jak najszybciej dopiec do szkoły. W tym samym czasie Gryfon ratował nieprzytomną dziewczynę. Potrafił pierwszą pomoc więc po chwili zaczął ją ratować sposobem usta-usta.

Po powtórzeniu czynności czekał chwilę czy nie wrócił jej oddech, chciał się znowu schylić gdy poczuł piekący ból na jego policzku.

-Xamille debilu! Zabije cię! Jeszcze raz mnie pocałujesz to normalnie...

-Nie jestem Xamille...

Powoli otworzyła oczy i zerknęła na swojego wybawiciela. Skądś go znała ale nie wiedziała skąd,

-To kim ty...

-Jestem Syriusz Black...a ty zapewne jesteś pierwszoroczniakiem?

-Yhym...

-Syriusz! O tutaj jesteś!-krzyknął jakiś chłopak w okularach.

Podszedł ze swoimi kolegami do nich. Przypomniało się jej że ich znała, widziała ich w sklepie z podręcznikami magicznymi. Jeden z nich był mały, gruby i na dodatek miał straszne pryszcze na twarzy, a drugi był...Remus.

-Co cię wzięło, że tak nagle pobiegłeś zostawiajac nas samych?

-Nikora...-powiedział cicho Lupin- co ty tutaj...

-Topiła się...

Remus podskoczył do niej. Zauważył, że sie trzęsła więc ściągnął swoją szatę i podał dziewczynie okrywając nią tym.

-Co ty robiłaś! Jesteś cała mokra! Chodź..musisz szybko iść do szkoły bo się przeziębisz.

-Ale...

-Nie ma żadnego ale! Idziemy!

-Widzę, że zdążyłem na czas.

Przed nimi stał Horacy Slughorn zerkając na nich z niepokojem.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 2



Wszyscy wyszli z pociągu. Pierwszoroczniacy zbierali się do jakiegoś dużego mężczyzny. Wyglądał jak olbrzym!

-Jestem Hagrid i ten no...mam łodziami was zawieść do Hogwartu.




Weszli do Wielkiej Sali. Nowi byli po prostu zaskoczeni tym wszystkim. Sufit wyglądał jak rozgwieżdżone niebo.

Wszyscy ustawili się wokół stołka. Profesor McGonagall wzięła jakiś świstek papieru i odczytywała powoli osoby po nazwisku.

-Irria Black!

Blondynka podeszła powoli do stołka i usiadła na nim. Tiara się ożywiła i zaczęła mówić.

-Inteligentna...odważna...SLYTHERIN!

Wszyscy zaczęli klaskać, Nikora zauważyła swojego brata, który zajmował jej miejsce. A jeśli go zawiedzie? Nie mogła!

-Regulus Black

I znowu Slytherin.

-Xamille Black!

Chłopak siedział grzecznie i czekał aż pani profesor położy mu na głowie Tiarę przedziału.

-Mądry! Cwany! Przyjacielski oraz odważny...gdzie by tu cię wziąć- mówiła tiara- RAVENCLAW!

-Priscilla de Amenorie!

I kolejna osoba do Slytherinu! Nikora bała się, że wyląduje tam gdzie nie powinna,. A jeśli wszystko pójdzie źle?

-Nikora Rosier!

Dziewczyna podeszła powoli do podestu lekko wystraszona. Bała się tego co usłyszy od Tiary.

-Niezwykle odważna! Mądra...powinnaś z pewnością iść do Gryffindoru...

Dziewczynka zerknęła na Severusa. Był lekko wystraszony tym co usłyszał, a Huncwoci uśmiechali się wesoło do siebie.

-Proszę nie...-mówiła cicho.

-Chociaż!-odezwała się nagle Tiara- jest w tobie coś....o tak jest TO! Coś co rozstrzygnie gdzie pójdziesz!

-Co...?

Tiara przyciszyła głos mówiac tylko do niej.

-To twoje powołanie więc...-krzyknęła głośno- SLYTHERIN!!!!!

Z ulgą odetchnęła i podleciała do Ślizgonów siadając obok swojego brata.

-Udało ci się! -uśmiechnął się do niej.

-Jasne, że tak, szczerze nie chciałabym być w Gryffindorze.

-To uważaj! Poczekaj na pierwszą lekcje z nimi- powiedział Lucjusz,który siedział na przeciwko Severusa- nie wytrzymasz z nimi.

-Oj o to nie musicie się martwić! -odparła Priscilla- My już im zamkniemy japy! Prawda Nikora?

-Hah tak...


Godzinę później wszyscy wracali do swoich dormitoriów. Wyszło na to, że z pierwszej klasy z dziewczyn jest tylko Nikora, Irria oraz Priscilla. Oznaczało to, że będą mieć luz w pokoju.

Szli przez lochy. Dziewczyny rozglądały się wszędzie. Były zachwycone tym wszystkim, ale co się dziwić?

Na szczęście zanim zauważyły, były w pokoju wspólnym. Wszystko było zielono srebrne, barwy Slytherinu.

-Wy macie pokoje po prawej dziewczyny. -powiedział Severus.

Grzecznie pobiegły do swojego pokoju. Było tam wprost bajecznie!

-Ale zajebiscie jest tutaj!-krzyknęła Priscilla.

-Zgodze się!-odparła Irria.

Nikora rozejrzała sie po pokoju uśmiechając sie lekko.

-Idę na chwilę do Severusa...

Zeszła ze schodów i poszła do pokoju chłopców z klasy drugiej. Już chciała wejść na schody, gdy się z kimś zderzyła.

-Przepraszam! -powiedziała szybko.

Chłopak złapał ją by nie zleciała ze schodów. Uśmiechnął sie do niej lekko.

-Nic się nie stało...,ale czemu chcesz iść do pokoju chłopców?

Dziewczynka lekko się zarumieniła.

-Do brata...muszę z nim porozmawiać.

-A kim jest twój brat?

-Severus Snape...

-Och pewnie jesteś jego młodszą siostrą! Wybacz moje maniery! Jestem z trzeciego roku. Tom Riddle.

Uśmiechnęła się do niego lekko.

-Jestem Nikora Rosier.

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 1



Wszyscy wsiedli do pociagu szukając pustych przedziałów. Los tak chciał, że było strasznie tłoczno. Poszli więc na sam koniec pociagów. Jak się okazało było tam dużo wolnego miejsca.

-Severus chodź tutaj do nas.

W jednym z przedziałów siedział jakiś blondyn. Był w mundurku szkolnym Slytherinu, tak jak reszta jego bandy.

-Lucjusz wybacz muszę się zająć...

-Spokojnie- powiedziała Nikora ciągnąc walizki dalej- pójdziemy usiąść w następnym przedziale więc się nie martw.

Chłopak odpuścił więc i poszedł do swoich kolegów z klasy. Nie wyglądali oni ani miło, ani przyjemnie ale co można się spodziewać po Ślizgonach?

Priscilla pierwsza weszła do wolnego przedziału i włożyła szybko swoja walizkę do szafki na górze.

Nikora wzięła swoją i próbowała zrobic z nią to samo co Priscilla. Niestety z racji tego, że była niska i słaba nie dała radę.

-Nikora uważaj bo zaraz walizka Ci się zwali...-odparł Xamille.

Niestety miał rację i walizka prawie by spadłą dziewczynie na twarz gdyby nie jakieś ręce, które podtrzymały bagaż dziewczyny.

-Musisz bardziej uważać, taka drobna dziewczynka nie może sama robic takich rzeczy.

Był to Remus. Z niezwykłą lekkością postawił rzeczy dziewczyny na szafeczce i się uśmiechnął do niej niezwykle promiennie.

-Miło było cię znowu poznać...mam nadzieję, że będziesz w Gryffindorze...

-Żartujesz sobie! -odparła Priscilla- Ona będzie w Slytherinie...Proszę cię! Idź mi ze swoją gryfońska dumą!

-O no proszę -powiedział Syriusz stając w przejściu- Ty na pewno będziesz w Slytherinie, bo jesteś taka arogancka, głupia i...

-Zamknij się Syriusz! -warknęła Irria, która siedziała wcześniej spokojnie na moim miejscu- Idź stąd kuzynie! Mamy w nosie twoje zdanie!

Tak oto cała czwórka zaczęła sie kłócić. Xamille zignorował ich wszystkich i zaczął czytać jakiś podręcznik nic sobie nie robiąc z hałasu. Nikora natomiast szeroko otwartymi oczami patrzyła się na nich. Nie wiedziała co zrobic chociaż nie do końca...

-Dobra dosyć! Wypad!

Czerwonooka złapała Remusa za koszulę i wypchnęła z przedziału.

-Dziękuję Tobie bardzo za pomoc, ale nie chcę byś ty i twój...-zerknęła na Syriusza- mało rozgarnięty kolega naśmiewali się z moich przyjaciół więc wypad z baru!

-Hahaha no Syriusz jakaś dziewczyna niszczy ci szyki? Nieźle braciszku.

-Regulus! -warknął Syriusz-idź sobie! A nie mi tutaj jakieś farmazony...

Irria wyszła z przedziału i pisnęła na widok nowego chłopaka. Przytuliła sie do niego.

-Chodź zajęłam ci miejsce kuzynie!

-O ciesze sie!

Nikora pozwoliła im przejśc i została sam na sam z naszymi panami huncwotami.

-Idźcie sobie...-powiedziała cicho.

-Ale...

Znowu złapała Remusa za koszulę i zaczęła siłą go ciągnąć by sobie poszedł od nich. Niestety był za silny i gdy mocno pociągnęła go, to sama wywaliła się na podłogę koło przedziału Severusa. Brat spojrzał się na nią i szybko podszedł pomagając jej wstać.

-Nic ci nie jest?

-Jest dobrze...

-Och Smarkelus obrońca biednych dziewic! -zakpił Syriusz.

-Znowu Huncwoci? -spytał lekko wkurzony Lucjusz podchodząc do przyjaciela.

-Tak, a co tęskniłeś za nami Malfoy -powiedział zadowolony Remus.

-Och oni chcą wykorzystać tą biedną dziewczynę! Trzeba ją ratować Remusie!

Obaj huncwoci zaśmieli się złowieszczo. Wtedy Severus nie wytrzymał i rzucił się na bruneta tak, że razem wylądowali z impetem na ziemi. Remus widząc to chciał pomóc przyjacielowi, ale na niego naskoczył Lucjusz. Nikora stała między nimi walczącymi i wkurzona krzyknęła głośno.

-Priscilla! Chodź tutaj! Robota jest!

Dziewczyna przyszła szybko do niej i widząc zamęt złapała Lupina za włosy i odciągnęła go od Lucjusza. Natomiast czerwonooka złapała za włosy Syriusza i wlokła go przez pierwszy wagon.

-Priscilla zajmij sie Sevim a ja ich wezmę!

Tak więc oto mała i drobna dziewczynka ciągnęła dwóch huncwotów za włosy, a oni krzyczeli z bólu. Zostawiła ich dopiero co w drugim wagonie.

-Było miło...dzięki za pomoc Remusie.

Podeszła do niego i dała mu buziaka w polik. Oboje masowali swoje bolące głowy.

-Ostra laska -powiedział Syriusz.

-Pedofil-odparł Lupin i zaczął się śmiać razem z nim.




Zadowolona Priscilla wycierała twarz Severusa. Chłopakowi leciała krew z nosa, ale lekko się uśmiechał widząc jak jego siostra wraca.

-Masakra z nimi. -odarła i wzięła nawilżoną chusteczkę po czym podeszła do Lucjusza- Sam to zrobisz czy mam Ci pomóc?

-Możesz pomóc.

Uśmiechnął się zalotnie do dziewczyny i siedział spokojnie gdy przemywała mu rany.

-W ogóle kto to był?

-Huncwoci -syknął Severus- Nikora nie zadawaj się z nimi.

-Dobra...ja eeee pójdę do Irri.

Priscilla wykorzystała okazję i usiadła na kolanach Severusa udając, że przypadkowo się potknęła.

-Ups wybacz....

Tymczasem Irria i Xamille rozmawiali o jakiejś fascynujacej książce.

-O czym gadacie? -spytała panna Rosier wchodząc do przedziału.

-O Eragonie...mimo, że to mugolska książka to jest zajebista!

-Dokładnie Xamille! O właśnie Nikora...musisz poznać Regulusa! To brat Syriusza i nasz kuzyn!

-Hej...a wiec chcesz byś w Slyherinie?

-Tak...a ty nie?-zapytał sie jej.

-Sama nie wiem...czy pasuje...

-Pasujesz jak ulał!-odparła Priscilla- on jest taki seksowny...eh...jak go poderwać!

-Oszczędź mi tego! -zaśmiała się Nikora- Zaraz zwymiotuje słysząc jak gadasz te miłosne sonety o moim bracie!

Wszyscy zaśmiali się widząc ich małą ,,Kłótnię''.

-O! Jesteśmy na miejscu! -odparł Regulus.

Hogwarcie witaj! Mam nadzieje, że to będzie dobry rok...

Prolog Księgi Pierwszej



Prolog

Był poranek. Ptaku radośnie śpiewały ranną piosenkę, głosy samochodów było słychać zdecydowanie zbyt głośno. Nic tylko się obudzić, by zdać sobie sprawę, że już za tydzień do szkoły.

Nikora otworzyła powoli swoje czerwone oczy,które były takie nienormalne jak to mówili mugole. Dlatego musiała nosić kolorowe soczewki nawet przy ojcu,który nienawidził jej oczu.

-Wstałaś?

Zobaczyła przed sobą czarne oczy przypatrujące jej się intensywnie. Chłopak uśmiechnął się lekko do swojej młodszej siostry i przytulił tak, że jego niesforne włosy zakrywały mu twarz.

-Tak...za tydzień jedziesz do Hogwartu.

Dziewczyna mówiąc to uśmiechnęła się słabo. Pamiętała, gdy brat dostał rok temu list z Hogwartu i zniknął z domu na cały rok szkolny. Natomiast ona musiała słuchać kłótnie rodziców, jak się wyzywali, ojciec bił matkę, a ona...płakała.

-Ty też pewnie dostaniesz list! Jesteś czarownicą mówię Ci!

-Hah...dzięki Severusie, ale...wiem, że się nie dostanę. Jestem charłakiem i dobrze o tym wiesz.

-Nie przesadzaj! Nie wierzę w to! Ty też nie powinnaś!

Nagle do pokoju weszła wysoka kobieta o czarnych włosach i ziemistej cerze. Uśmiechnęła się trochę wesoło i trochę smutno.

-Mamusiu co się dzieje?-spytała dziewczyna wtulając się w starszego brata.

-Severusie musisz wyjąć książki z zeszłego roku i dać Nikorze - powiedziała kobieta podając córce list - Gratuluję kochanie, jedziesz z bratem do Hogwartu.


Rodzeństwo szło powoli przez ulicę Pokontną. Byli sami, ponieważ ojciec kazał matce siedzieć w domu, z powodu obowiązków domowych. Dała im trochę pieniędzy, aby wymienili je na galeony. Problem w tym był taki, że nie wiadomo czy by wystarczyło na książki dla Severusa i nowe rzeczy dla dziewczyny.

-No dobrze to zaczniemy od ciebie, musimy iść po różdżkę-uśmiechnął się do niej.

Ona pokiwała głową i złapała go mocniej za rękę. Chłopaka bolało, gdy widział strach w oczach siostry oraz to, że jest strasznie drobna jak na swój wiek. To wina ich ojca, który dużo pił, przez co ledwo starczało na jedzenie.

-Zobaczysz w Hogwarcie będzie fajnie.

-A jeśli nie trafię do Slytherinu? Znienawidzisz mnie za to?

Patrzyła się swoimi oczami w kolorze krwi. Było w nich widać strach i rozpacz. Severusowi zamarło serce. Nigdy takiego czegoś by nie zrobił swojej siostrze! On ją kochał!

-Oczywiście, że nie przecież moglibyśmy się spotykać po lekcjach i na przerwach i w dni wolne!

-Ym...idziemy dalej?

-Chodź pójdziemy kupić ci różdżkę!

Poszli do sklepu Olivandera. Na szczęście nie było żadnych kupujących, więc w spokoju Nikora mogła wybrać różdżkę.

-Przepraszam -odparł chłopak- jest tu ktoś?

-O, witam witam -powiedział mężczyzna wychodząc zza dużego regału- Severus Snape! Kogoś mi tu przyprowadziłeś?

-Jestem Nikora...Rosier.

-Witam witam!-podszedł do regałów i zaczął wyciągać jakieś pudełeczka, które następnie postawił przed dziewczyną- No to czas je wypróbować!

Po kilku minutach i kilku różdżkach później nic się nie udało. Dziewczyna bała się już, że to pomyłka i nie powinna jechać do Hogwartu ,gdy zobaczyła różdżkę w gablotce. Była piękna. Czerwono-czarna z ostrym zakończeniem i praktycznym uchwytem, który z lekka przypominał czaszkę.

-Co to za różdżka? -spytała lekko speszona.

-Och ta...-zerknął mężczyzna na gablotkę- Jedyny egzemplarz! Czarny bez, dziewięć i trzy czwarte cala. Pióro feniksa zmieszane z włóknem ze smoczego serca, ale niestety jest ona niewypałem.

-Mogę ją wypróbować?

-Wątpię czy Ci się uda, ale dobrze.

Otworzył drzwiczki gablotki i powoli podał Nikorze różdżkę. Gdy dotknęła ją, poczuła silny powiew wiatru oplatający jej twarz i włosy. Była zszokowana! To było niesamowite!

-No proszę, a jednak...


Zadowoleni załatwili prawie wszystkie sprawy i podeszli do księgarni ,,Esy floresy''. Na szczęście zostało im pieniędzy by zakupić dla Severusa książki. Gdy weszli do księgarni ktoś zaczął się śmiać.
-Smarkelus no witam.
Było to czterech chłopaków. Ten, który się odezwał nosił okulary i uśmiechał się ze swoją bandą złośliwie.
-Mogłbyś sobie odpuścić!
-Ty chyba żartujesz! -odparł chłopak w czarnych włosach.
-Syriusz spokojnie -powiedział jakiś blondyn przyglądając się dziewczynie- Niesamowite oczy! Oprowadzić cię?
Dopiero po chwili zrozumiała, że to do niej się zwracał. Uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
-Ym nie dziękuję...ja już wszystko mam.
-Jestem Remus Lupin.
-Nikora...Rosier.
Powoli wyciągnęła rękę do niego, a on ku jej zdziwieniu pocałował ją. Zamrugała nie wiedząc co zrobić. Wycofać rękę, czy go uderzyć.
-Zostaw ją!
Severus pchnął Remusa na chłopaka z okularami. Ten w czarnych włosach chciał się rzucić na młodego Snape gdyby nie Nikora, która stanęła między nimi.
-Dość tego! Idźcie stąd!
-Ej mała wyluzuj...
-Powiedziałam! Wypad! Zachowujecie się jak najgorsze gnojki! Chodź Sevi idziemy!
Złapała go za rękę i podeszli do lady gdzie zakupili książki. Tamci tylko tępo się patrzyli na siebie. ale w końcu wyszli i nie wrócili.


Stali na peronie z wózkami. Nikora patrzyła się na swoją czarną sowę. Dostała ją od Severusa gdyż stwierdził, że się ucieszy z takiego prezentu.
Eileen Snape stała razem z dziećmi uśmiechając się lekko do nich.
-Macie wszystko?-spytała.
-Jasne mamo.
-Severusie opiekuj się Nikorą, wiesz jak łatwo może załatwić sobie jakieś problemy.
-Dobrze, obiecuję.
Dziewczyna nie słuchała akurat tej rozmowy. Zauważyła swoje przyjaciółki i przyjaciela. Irria Black, Priscilla de Amenorie i Xamille Black.
-Nikora! -krzyknęła Irria przytulając się do niej- Jak super, że wszyscy razem dostaliśmy się do Hogwartu!
-Zgodzę się. Mam nadzieję, że trafimy do dobrego domu -odparł Xamille.
-Inteligencie...Ty trafisz zapewne do Krukonów! -krzyknęła Nikora- Priscilla, a ty gdzie chcesz iść?
-A jak myślisz. -powiedziała szybko- Oczywiście, że Slytherin. Wszyscy z mojego rodu tam trafiali i ja także...a przy okazji -zerknęła na Severusa- są tam fajni chłopcy.
-Dobra zrozumiałam!
-Nikora -powiedział cicho Severus podchodząc do nich- czas wsiadać, bo zajmą nam jeszcze miejsca! Chodź!
Eileen Snape patrzyła jak jej ukochane dzieci wsiadają do pociągu. Cieszyła się, że wyjadą z tego domu. Miała nadzieję, że nic się jej córce nie stanie.

czwartek, 13 listopada 2014

Wstęp i postacie

 Witam ^^ to moje pierwsze opowiadanie z Harrym Potterem.  Zamierzam odsunąć się od kanonu opowiadania i dodaje póki co trzy nowe postacie:
Ps. Księga pierwsza zaczyna się w czasach huncwotów.


  Nikora Rosier:
-córka Eileen Snape i Śmierciożercy Rosiera,
-przyrodnia siostra Severusa Snape,
-ma strasznie jasną cerę, kruczoczarne włosy do pasa, czerwone oczy.
-należy do Slytherinu tak samo jak jej brat,
-cicha, bywa szalona, diabolicznie inteligentna, odważna, pewna siebie, sprytna
-wężousta,
-lubuje się w czarnej magii,
- jest czarownicą czystej krwii


  Irria Black:
-daleka kuzynka Syriusza Blacka,
-należy do Slytherinu,
-inteligentna, zabawna, cicha,
-bywa czasem złośliwa
-lekko ironiczna,
-ma niebieskei oczy i blond włosy











 Priscilla de Amenorie:
- czarownica czystej krwii, pochodzi z dosyc starej rodziny,
-szczera, cicha, spokojna, opanowana,
-stara się dążyć wytyczoną przez siebie ścieżką,
-gardzi rodziną Potterów