sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 7

-Co to miało być ja się pytam?!-wrzesczała profesor McGonagall- bić się w szkole!? Powinnieście być wyrzuceni! Zachowywaliście się karygodnie! Horacy co zrobimy z nimi?
 Horacy Slughorn spojrzał na swoje wychowanki. Siedzieli w gabinecie profesor McGonagall. Syriusz, Lily, Irria i Nikora. Pani Minewra cały czas krzyczała na nich za karygodne zachowanie.
-Na pewno muszą jakoś to odpracować, może w bibliotece? Trzeba tam wyczyścić-odpowiedział opiekun Slytherinu- Nikora i Irria posprzątacie...
-Wybacz, że się wtrące ale sądzę by inaczej sie podzielić. Irria z Lily, a Syriusz z Nikorą. Wolałabym by sie do siebie przyzywczaili, to ma być dla nich kara!
-Jak dla mnie nie będzie- powiedział cicho Syriusz puszczając oczko Nikorze.
-Ale pani profesor! Ja z nim nie wytrzymam!-krzyknęła Nikora.
-Mogłaś o tym wcześniej pomyśleć zanim go pobiłaś! Wasz szlaban zacznie się za godzinę i Slytherin jak i Gryffindor mają odebrane po 50 punktów od każdego z was.
-No ale...
-Panno Evans, proszę ze mną nie dyskutować. Możecie się rozejść!
 Nikora i Irria wstały powoli. Ta kara będzie okropna! Irria ma być z tą rudą małpą! Co za pech życiowy!
-Posłuchaj nie zamierzam siedzieć z tym dupkiem! Musze się na czymś wyrzyć!-krzykneła brunetka.
-EJ spokojnie...może na ścianie?
-Dobry pomysł...chociaż wolę zniszczyć jemu tą piękną buźkę!
-Kogo piękną buźkę?-spytał Regulus podchodząc do nich- niezły pokaza dałyście! Każdy o tym mówi!
-Nie mów o tym-powiedziała Irria patrząc sie na wkurzoną Nikorę- i radzę ci się do niej nie zbliżać, ma mieć szlaban z twoim bratem. Ona prędzej mu skopie tyłek!
-Ej ej ej.....zdradzasz mnie z moim bratem?!
-Czy wy w rodzinie musicie być tacy bezpośredni?!-wywarczała brunetka, która była cała czerwona na twarzy z wściekłości i kopała co się dało na drodze.
-Wiesz....zawsze możesz mu powiedzieć, że masz chłopaka-powiedziała Irria- na przykład Regulusa! Odczepi się!
-NIE!
-No ale...
-No nie! Idę sie wyżyć przy jeziorze!

 Dwie godziny później Irria stała razem z Nikorą przed biblioteką. Wolały wysprzątać ją jak najszybciej. Nie chciały siedzieć z Gryfonami! To nie leżało w ich Ślizgońskiej naturze.
 Po minucie przyszła profesor McGonagall. Przy niej stała Lily. Nigdzie nie było Syriusza! Czyżby męki Ślizgonki będą opóźnione?
-Irria, Lily wchodźcie! Pokaże wam gdzie macie posprzątać, a ty moja droga czekaj na Syriusza.
-Powodzenia-szepnęła Irria.
 Gdy wszedły do biblioteki  dziewczyna usiadła na parapecie czekając na tego debila. Przyszedł z kolegami...a skąd to można było wiedzieć? Z daleko słychać było ich śmiechy. Ujrzała Huncwotów. Jak ona ich nienawidziła! Byli głupi i niedojrzali! Jak małe dzieci! Nie licząc Remusa. W tej chwili akurat śmiał sie z kolegami lecz gdy ujrzał dziewczynę zamilknął.
-Nikora-powiedział cicho- co ty tu robisz?
-Ma ze mną szlaban! Och jak uroczo-powiedział Syriusz.
-Uważaj na głowę by nic na ciebie nie spadło-warknęła.
-No ej...moglibyśmy się wreszcie jakos do siebie zbliżyć-odparł Black przysuwając się do niej na co Potter zaczął się śmiać.
-Wystarcz!-krzyknął Remus ciagnąc Nikorę w swoją stronę- idźcie sprzątać wreszcie. Im szybciej skończycie tym lepiej.
-Chyba coś jesteś nie w sosie! Dobra chłopcy ja lece! Do zobaczenia!

 Nikora  stała na drabince i czyściła książki. Może te zajęcie byłoby ciekawe gdyby nie Syriusz trzymający drabinę co chwilę komentujący o jakiś dziwnych rzeczach.
-W sumie szkoda że nie masz spódniczki...fajnie by sie patrzyło na to z mojej perspektywy.
BUM! Książka wpadła na głowę Syriusza.
-Przepraszam co mówiłeś? Nie słyszałam!
-Zrobiłaś to specjalnie!
-Irria zrobiłam to specjalnie?
Irria próbowała wstrzymać chichot.
-Oczywiście że nie! Ty grzeczna dziewczyna jesteś!
-No widzisz...
 W tym samym czasie Irria zrzuciła przypadkowo kilka książek. I tym razem to było na prawdę przypadkowo. Wtedy wszedła do biblioteki profesor McGonagall. Widziała jak książki spadają na ziemię i  na głowy jej wychowanków.
-Kto to zrobił?!
-Proszę panią-powiedziała wystraszona Irria zchodząc z drabiny- to było przypadkowo!
-Na pewno!-krzyknęła Lily masując swoją obolałą głowę- zrobiłą to specjalnie! Ona jest wredna!
-Panno Black!-powiedziała pani profesor- zostaniesz wydalona ze szkoły! Zaczęłaś się bić! Teraz próbujesz skrzywdzić koleżankę!
-Ale to było przypadkiem...
-Na pewno nie! Wezwę profesora Slughorna! Zostaniesz od razu wydalona ze szkoły!
-Ale to nie ona!-powiedziała Nikora podchodząc do swojej przyjaciółki- Ja to zrobiłam, celowałam w Syriusza ponieważ mówił bardzo brzydkie rzeczy.
-CO?! Nie!-pisnął Syriusz.
-Co ty robisz-szepnęła Irria do swojej przyjaciółki.
-Ratuje ci skórę...
-W takim razie-mówiła nauczycielka- Pan Black i panna Rosier będą mieć szlaban do końca roku trzy razy w tygodniu.
-Przeżyję...
-Razem-skończyła McGonagall.
-CO?!  ALE JAK?! JA Z NIM?! NIE! W ŻYCIU! JA NIE CHCĘ Z NIM!
-Radzę sie tak nie wydzierać, chcesz chyba wziąść udział w turnieju trójmagiczny panno Rosier.
-Ale...
-Dobrze koniec na dzisiaj. Wasz szlaban zaczyna się za dwa dni. Macie przyjść do mojego gabinetu i wyznacze wam karę.
 Lily Evans śmiejąc sie cicho poszła ze swoją opiekunką do skrzydła szpitalnego. Miała szczęście, że porządnie oberwała! Nikorę zaślepiła dzika furia. Byłoby dobrze gdyby nie uśmiech Syriusza! Taki perfidny uśmieszek! Cieszył się z tej kary! Debil! Degenerat!
-Sflaczały penis-powiedziała cicho Nikora- Irria do cholery! Zajebie cię!
-Ale za co?!
-Za co?! Mam teraz karę z tym...tym...
-No mów śmiało-powiedział Syriusz siadając na biurku- pięknym, czarującym, seksownym...
-...debilem!
-Chodźmy lepiej-powiedziała Irria- musze kogoś zniszczyć!

Remus Lupin siedział pod  dużym drzewem w towarzystwie swoich przyjaciół. Jamesa i Petera. Czekali cały czas na Syriusza, który odpracowywał karę.
-Nie boisz się o Lily?-spytał Peter Jamesa.
-Dlaczego niby?
-Przyjaciółka tej wariatki rzuciła się na nią przecież.
-A no tak...
-Jakiej wariatki?-spytał Syriusz podchodząc do nich po czym usiadł wygodnie na trawie.
-No tej dziewczyny co cie zbiła-odpowiedział Peter.
-Ona mnie nie zbiła! Po prostu wierzgała sie strasznie...
-Jak było?-spytał Remus.
-A dobrze... powiem wam, że jest wręcz lepiej! McGonagall wlepiła mi szlaban trzy razy w tygodniu do końca roku!
-Eeeee-James zrobił zdezorientowaną minę jak reszta- i co w tym jest fajnego?
-Te szlabany będę mieć z Nikorą, wiecie fajna z niej laska. Przynajmniej nie będzie sie przy niej nudziło.
-Może ona nie chce byś się do niej zalecał-powiedział Remus.
-Jasne, że ona chce! W głębi serca mnie porząda!
-Jesteś śmieszny bracie...
 Regulus Black podszedł do swojego brata uśmiechając wrednie. Potargał mu włosy i zaśmiał się.
-A teraz tak na poważnie-odparł- zostaw moją dziewczynę w spokoju.
-Jaką twoją dziewczynę?
-Nikorę, jesteśmy parą od dawna.
 Remus prawie udławił się swoim piciem, a Syriusz miał szeroko otwarte oczy. Co ten dzieciak do niego mówił?!
-Ale jak to?-zapytał Lupin.
-Normalnie, odwalcie sie oboje od mojej dziewczyny bo będe zmuszony użyć siły.
-Ale...
-Skończyłem.
Mina Remusa i Syriusza była bezcenna wręcz.

-Ty debilu! Głupku!-krzyczała Irria.
 Stała w dormitorium Arnolda. Obok na łóżku czytał jakąś książkę Severus, a Lucjusz Malfoy przypatrywał się im zdziwiony.
-Ale Irria skarbie o co ci chodzi?-spytał Arnold próbując ją przytulić.
 Ta odepchnęła go mocno. Nie chciała by jej dotykał!
-Ty popaprańcu! Jak mogłeś zarywać do tej rudej zdziry Lily?! No ja sie pytam!
-Ale nie wiem o czym ty mówisz.
-Jesteś śmieszny! Zapomnij o nas! To koniec!
-Irria słońce...
-Wal się! 
 Wkurzona dziewczyna szybko pobiegła do swojego pokoju. Wiedziała, że on tam nie wejdzie. Przecież chłopcy nie mogli wchodzić do dormitorium dziewczyn.
-Irria co ci jest? Płaczesz.
-No bo Arnold....
 Dziewczyna rzuciła sie na łóżku i zaczęła płakać głośno. Priscilla nie była przyzwyczajona do czułości. Sądziła, że żałosne jest płakanie przez chłopaka, lecz podeszła do łóżka Irri i zaczęła ją głaskać po plecach.
-Co zrobił?-spytała.
-On...i Lily...
-Z Gryfonką? On nigdy by tego nie zrobił!
-Ale skąd wiesz?
-Wiesz co...spraw by był zazdrosny! A skoro jest turniej trójmagiczny to jest tutaj duużo fajnych chłopców.
-Hah masz rację...
-No to  chodźmy! Zdaje się, że Xamille teraz chodzi za francuskami jakaś mu sie spodobała...
-Hah chodźmy! Musimy pomóc biedakowi.
 Irria wytarła swoje zaczerwienione oczy i uśmiechnęła się blado. Wstała powoli z łóżka i razem z Priscillą poszły szukać Xamilla.

 Nikora siedziała nad jeziorem. Spoglądała na swoje odbicie w tafli wody.  Uśmiechnęła się widząc obok siebie znajomą postać.
-Śledzisz mnie?-spytała.
-Śledzić? Raczej tego nie robię. Gdy sie uczysz chodzę po szkole i śmieje się z problemów nastolatek. Kiedyś nie mieliśmy takich problemów.
-Taa, a więc co się tam dzieje w szkole, Salazarze.
-Śmiałem się z waszej dziecinej głupoty. Ten Black jest jakiś dziwny.
-Śledziłeś jego?
-Tak, mówiłem już nie mam co robić, a mówiąc o tym wyczuwam telenowele.
-Jaką znowu do cholery telenoweli?
 Salazar wskazał palcem Remusa zmierzajacego do nich. Znaczy do Nikory, ponieważ nikt nie widział ducha Salazara.
-Nikora-powiedział Lupin patrząc się na nią wkurzony.
Chłopak ten nigdy sie nie wkurzał. Zawsze był pogodny i wesoły, a teraz zmienił sie nie do poznania.
-To prawda?!
-Ale, co jest prawdą?-spytała dziewczyna.
-Nie udawaj...chodzisz z Regulusem!
-Ale kto ci takie głupoty powiedział?
-Coś czuje, że jeden z dwóch zakochanych Blacków coś tam wypaplał-powiedział zadowolony Salazar.
-Nie chodzę z Regulusem-powiedziała spokojnie Nikora- i nie wiem o co ci chodzi, wybacz ale cóż musze wracać do swojego pokoju.
 Wstała powoli mijając Remusa. Co go tak nagle wzięło?
 I co myślał sobie Regulus by gadać takie głupoty?! Co za debil! Jak on mógł!
 W tym czasie Nikora zauważyła Xamilla całego czerwonego. Uśmiechał się nieśmiało do jakiejś francuski. Przynajmniej jemu dobrze minął dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz